Prose

Adam Pietras (Barry Kant)


older other prose newer

7 september 2021

Ballada o brzydkim lirniku

Patrzeć, ale niczego nie wiedzieć. Błagam, pokochajcie moje maski, które są conajmniej równie prawdziwe, jak mój młodo więdnący fiut. Coś jednak przenika do wewnątrz z obwisłego brzucha, pocieszam się tylko tym, że ani ciało ani twarz ani oczy - nie są moje. One należą do Molocha. Jestem bowiem gnostykiem, a dusza moja objawia się zaledwie w głosie. Może był kiedyś człowiek tak brzydki a jednocześnie tak wrażliwy na piękno, iż postanowił popełnić samobójstwo. Nie po to, by unicestwić tę diabelską pokrakę, którą z całą pewnością był - przecież z racji własnej brzydoty miał miłosierdzie nawet dla Belzebuba - ale zwyczajnie nie mógł wytrzymać widoku własnej twarzy w lustrze. Przez długie lata uciekał od niej, zamykał się sam ze sobą, bądź też przebywał z pewną świętą przyjaciółką, wobec której jego oblicze jaśniało jakimś niespotykanym w świecie blaskiem. To do czasu dodawało mu otuchy. Byłby prócz tego pierwszorzędnym lirnikiem, gdyby tylko bardziej przykładał się do ćwiczeń, ale był zbyt wątły, by zwyciężyć nad rozpaczą z powodu własnego położenia. Zazdrościł młodzieńcom szczupłych i gibkich ciał, zdecydowania w spojrzeniu, szlachetnej wzgardy. Sam bowiem przypominał chimerę - może byłby jeszcze mógł zgrywać murarza, gdyby nie nazbyt wątłe dłonie i jasne spojrzenie. Pewnego dnia więc targnął się na swoje życie, a było to wówczas, gdy uzyskał pewność, iż to ciało jest zaledwie więzieniem.






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1