Prose

Belamonte/Senograsta


older other prose newer

15 february 2025

Sen

Ponieważ byłem na lotnisku, musiałem wyłączyć telefon ze względu na zagrożenie terrorystyczne. Mój bagaż został dokładnie sprawdzony, zanim wszedłem na pokład samolotu. Kiedy samolot ruszał, wszystkie bagaże spadły na podłogę. Wtedy pojawił się terrorysta i wziął zakładników. I zaopiekował się zakładnikami. Zamiast na pustyni wylądowaliśmy w morzu.

Albo nie, to nie był samolot, to była łódź, a ta łódź odpłynęła w chmury. Gigantyczny aligator wyłonił się z gwiazd i połknął latającą łódź.

A może siedzę przy biurku i pisząc długopisem czyli piórem z kulką, która po bokach przecieka i obserwując fakturę atramentu, z bolącą szyją przekrzywioną i nosem prawie dotykającym papieru liścia - a pierwsze pióra były ptasie - i słuchając wiatru i nawoływań świata za oknem - czuję zbliżającą się w zachwycie powracającą nudę, mdłości nadciągającej samotności, ból starości i wołanie ostatniego łóżka.
Widzę zbliżającą się ichneumonę pragnącą złożyć we mnie jajeczko, albo czuję moje budzące się do życia, wraz z moim umieraniem gnilne robaki - i też wszystko znów zbliża się do kratki ściekowej...

Upadłem w miłość.
Upadłem w śmierć z całym światem, rękami, duszą, przodkami, wspomnieniami.
Upadłem w miłość. Upadłem w nicość.
W zapominanie, rozkosz do bezkresu.

Widzę, wiem, wierzę i upadam w miłość.






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1