RM, 28 września 2010
łapię klamkę jak za słowo boże za-
łatwiające poczucie bezpieczeństwa.
 
Pan nam oszczędzi potępienia słabości, 
twardej skały w przełyku i wypadania
sierści. wiara jak bagno wchłania strach.
 
układ nerwowy nie lubi niepewnego pulsu.
chwilowe przetrwanie zależy od modlitwy.
złapanie rytmu zależy od źródła napięcia.
RM, 28 września 2010
w każdej chwili mogę się odwrócić
plecami do horyzontu, który bywał
inspirujący. struna czasoprzestrzeni
pęknie w połowie. pozostaną suche
dźwięki, które wibrując na polnej drodze
wzbiją w powietrze dezorientujący pył.
RM, 27 września 2010
Oddycham morskim powietrzem,
czując smak kraba na podniebieniu,
cykady we włosach i zagnieżdżone
w spróchniałych kościach ślimaki.
 
Skóra skwierczy na słońcu jak placki
na starym oleju, a dekadencki zachód
słońca wstrzymuje kolejne papierosowe
zaciągnięcie się, nie tanie w dodatku.
 
Przez wąskie szczeliny pomiędzy palcami
przeciągam te wakacje w Avignion,
w kraju, którego nie znam i w miejscu,
z którego żadna droga nie prowadzi do celu.
 
Odpływy wracają. Ucieczka
możliwa jest tylko do środka.
RM, 17 września 2010
czerwone plakaty rozwieszone jak liście
na konarach drzew wzdłuż betonowej alei
gdzie kolorowe panny z jednym prywatnym
aktem za dwadzieścia euro w hoteliku obok
 
albo te czarnobiałe z wypłowiałymi oczami
ale tańsze, oferujące marne, zgrane etiudy
bez nawet chwilowej gwarancji rozkoszy
w obcowaniu z ciałem, sztuką, mięsem
RM, 15 września 2010
poruszam się na kilku niestabilnych
platformach korespondując pomiędzy
nimi za pomocą neuronowych gołębi
powolnych i nie zawsze skutecznych
 
autostrady mojej świadomości poddane
remontowi wymiany nawierzchni i powietrza
pozbawione automatów telefonicznych
i ratujących podróż stacji benzynowych
są tylko zbiorem rozmytych krajobrazów
RM, 8 września 2010
tonę we własnym kwaśno słonym
sosie z agresywnymi konserwantami
sztucznie podtrzymującymi poczucie
świeżości umysłu. toksyny wydalam
i produkuję jednocześnie niezdecydowany
czy chcę przetrwać jeszcze to lato
czy wolałbym się w nim rozłożyć
trawię się od zewnątrz
od środka się ścieram
RM, 21 sierpnia 2010
z piciem jest jak ze snem
próbuję wizualizować tezę
ukrytą głeboko w pamięci,
a potem z niej rezygnuję
 
przecież to tylko sen
przecież to tylko jedna
czysta wódka rozpalona
napuchniętymi ustami
 
zaczynam więc śnić na jawie
pozbawiając się tym samym
możliwości zaprzeczenia,
ucieczki przed projekcjami
 
własnych, z biegiem czasu
ułomnych, wspomnień, które
dręczą swoją fantazją i kuszą
kłamliwie nieodpowiedzialnością
RM, 16 sierpnia 2010
piątkowe popołudnie w Avignon
skrapla wszystkie moje słabości
jawne i każdą chęć słabości
ukrytej, do jednej krótkiej chwili
 
wymykanie się tematowi słońca
w trzydziestopięcio stopniowym
upale daje chwilowe złudzenie
uniknięcia skomplikowanego
samospalenia
RM, 29 czerwca 2010
posklejane kwiaty pod paznokciami 
zdrapane z ran na głowie zaczynają 
gnić. w powietrzu gromadzą się 
pyłki osiadające na ciele jak kurz. 
ukoronowany słońcem słonecznik 
rosnący gdzieś pomiędzy Mikołowem, 
a Perpignan, podkrada przestrzeń 
w ramach walki o strefę uwagi. 
ja wciśnięty nienaturalnie w fotel 
zmęczony zmieniam stan skupienia 
rozkładając się bezpośrednio 
w żyzny kompost francuskiej gleby
RM, 29 czerwca 2010
bohaterzy mojej młodości mieli skrzydła. 
lśniące czarne płaszcze trzepotały gdy 
ratując świat przed złym scenariuszem 
lansowali się w kolorowych komiksach. 
odpalam siłą woli rozbitą zapalniczkę. palę 
bez względu na nastrój. grawitacja słabnie. 
pole magnetyczne rozpływa się po ciele 
rozrzucając przypadkowo antagonistyczne 
bieguny. 
orientuję się na niewidoczne ludzkim okiem 
gwiazdy. aktywuję uśpione pamięcią zmysły. 
generuję przed sobą projekcje z dzieciństwa, 
rozglądając się za opcją, która mnie uratuje. 
dłonią trzydziestolatka precyzyjnie rozdzielam 
figury. szachownica nie zahamuje żadnej 
strategii. gram nie dotykając planszy. myślę 
o błędach i mistrzowskich grach młodości.
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.