somebody man, 7 february 2012
bliżysz mi się znacznie
konieczna
ja który się tuliłem
jest wierszem aśki
czekaniem
lewitcją
dotykaniem
ja który znam od zawsze
obcy sobie facet
w najblizszej kobiecie
jest pomiarem cyklu
i regulacją osi
tak by ostry kąt
jego wzwodu mógł drażnić
wszystkie części nieba
jej nieba
płochliwie nad nim
okrakiem
krzykliwym przecinkiem sromu
oddziela
część nadrzędną od podrzędnej
uciekając się do rozkoszy
jako drogi
nie celu
chociaż bywa na odwrót
ja który kłóci
jest zgodą pomiędzy racjami
chmur i wiatru
rywalizacją o słońce
ciebie
której jest mu daleko
gdy się wkrada demon
bólu akcent
szarpie wnętrze
rak podstępny skurwysyn
i chemia miłość
ty terapia
somebody man, 6 february 2012
natchnij mnie
bezszelestną prośbą
agonia sutki ssie boleśnie
krzyczę pić spragniony
slyszę
nachyl się i pij
piję
słone soki twego ciała
przejście do
peadicatio mulieris
gra dla dwojga
natchnij mnie
jego
jakiegoś przypadkiem napotkanego
poetę
idącego zawisnąć
byle nie utonąć
zbyt kobieca wówczas
śmierć
przecież
reputacja
natchnij ich
nas
tamten obłęd
w naszych źrenicach
dwóch
patrzących niebiesko
przebiegle
uśmiechniętych
oczkach
natchnij mnie
bo ciężko się pogodzić
z myślą
że się jest
mężczyzną
czyimś dzieckiem
wnukiem
nieżyjących dziadków
czasem by się chciało
być
po prostu sobą
natchnij
i uśmiechnij mnie
do mnie
swoją największą tęsknotę
ciszę