George Krokos, 6 november 2021
It's all our ignorance personified
we've called the devil and testified;
from the earliest days of existence
its been around with a persistence.
Not knowing is a thing we all dread
and strive to resolve this in our head.
So many people don't really succeed
because of the fact it's in their seed.
When in ignorance we're brought up
and groomed like a fatted calf to sup
that light of knowledge is almost out
and so in the dark we all grope about.
Only a few have learned to overcome
this dilemma that is so troublesome;
by going away leaving the rest behind
and use time to enlighten their mind.
Sometimes in the wilderness all alone
they struggle by themselves and groan
when fathoming the extent of the feat
but just so happen to make ends meet.
Divine providence looks after them all
as they learn to hear and heed Its Call
away from the mundane strife of youth
treading the higher path to the Truth.
____________________________
George Krokos, 6 november 2021
Sometimes I think that if ignorance isn't a virtue
then why are there so many people indulging in it?
And this will most probably include myself at times
when I consider how much more there is to know.
_________________
Satish Verma, 6 november 2021
I will pick up the dust in
a swift scoop-from where
the stars fell and step out,
of the shadows of light.
A détente begins, between
the limbs and eyes, to hold
in check the flames
licking the doors.
How far was the moon
beyond the money's reach? The
man has bared the―
earth's womb, with skulls questioning.
The sucked out blue lake
runs for the shade of wandering
clouds. We divide the thick
silence with unspoken abuses.
Satish Verma, 4 november 2021
I will pick up the dust in
a swift scoop-from where
the stars fell and step out,
of the shadows of light.
A détente begins, between
the limbs and eyes, to hold
in check the flames
licking the doors.
How far was the moon
beyond the money's reach? The
man has bared the―
earth's womb, with skulls questioning.
The sucked out blue lake
runs for the shade of wandering
clouds. We divide the thick
silence with unspoken abuses.
Satish Verma, 3 november 2021
Your frozen words float
like flakes
falling from invisible lips.
Aimlessly I would
pick up the yearnings
trying to caress me.
Talking to me in
hushed tones, to give a
tang of silence and release.
The otherness, like a
silvery spider's web invites.
You wait at the edge, pondering―
To walk in or not. You
bite your tongue, cannot move.
There were suicides.
The cadavers talk.
RENATA, 2 november 2021
Zaczęli się spotykać ze sobą
jej fascynacja jej zaufanie
jego zaborczość jego zazdrość
i ta cała arogancja drwala
co za męskość -powiedziała
najseksowniejszy facet w okolicy
ten chłopak to miejsce tu i teraz
to z nim chce zacząć od zera
TO COŚ harmonijne szczęśliwa KOCHA GO
lecz on ON ON NAGLE stał się DIABŁEM
bestią potworem
jesteś moja i zawsze chcę móc Cię ZNALEZC
LECI PIĘŚĆ LECI TALERZ
przegiął przegrał poszedł won
pisze do niej sms-y
i przeprasza jak to on kocha śmiertelnie
odwracam się i odchodzę boję się boję
nigdy nie byliśmy dla siebie dobrzy
to już koniec przechodzimy do historii
crazy ja crazy świat chora miłość narcyza
Ciebie Julio śmierć spowiła
RENATA, 2 november 2021
Tego jednego dnia w roku
przebieramy się
tak bardzo chcemy
czcić śmierć
zombie być kościotrupem
każdą jedną osobą martwą
zabawne to czcić śmierć
przepoczwarzać się
sacrum czy profanum
cukierek czy psikus
i szukaj i wykurz
potwory z szafy
wampiry wilki wilkołaki
TO COŚ jak clown z cyrku
dynie na ganku
dynie w kątach
dynie w garnku
dynie w słoiku
dynie na głowie
straszno mi
tony krwi
Ty dyniogłowy
cały dom obwieszony w pająkach
idą dzieci lecz nie po kolędzie
cicho wszędzie głucho wszędzie
i już puk puk do drzwi
cukierek albo psikus
człap człap światło lamp
to nie mali pastuszkowie
to są mali zombiaszkowie
jakby się zebrała Transynwalia cała
są wiedzmy i czarownice
ktoś zaklina ktoś tu krzyczy
spiczaste czarne kapelusze
różdżki upiory kościotrupy
to jest modne to na czasie
przebież się i śpiewaj hymn
bo to jest HALLOWEEN
RENATA, 2 november 2021
Chwile zadumy nad duszami
nad tym pod ziemią tym nieznanym
daj za dusze grosik daj myśl błogą
żeby im ulżyć zdjąć grzechów parę niebogom
poświęcić ZMARŁYM jeden dzień treściwy
ON ZMARŁY TY ŻYWY
ONI SPOCZYWAJĄ MY SIĘ MODLIMY
Tak jak liść barwy zmienia
spada i gnije pożną jesienią
tak w nas rosną wspomnienia
zdjęć stosy przeglądamy
jeść i pić im damy -dziady dziady dziady
****
Jadą rodziny na dzień Zmarłych
upamiętnić to święto wielkie
jadą z daleka od krańca do krańca dróg
przemieszczają się z tysiącem zniczy
i chryzantem to tandem niech inni widzą
że to JA to ode mnie TEN ZNICZ
na grobie ojca matki ciotki syna ZNAJOMEGO
to tak jakby narodowy obrządek obowiązek mojego EGO
A potem gościna TU i TAM z RODZINĄ
dawno niewidzianą więc zakrapianą
żeby wspominać chwalić ganić narzekać
a potem do domu na procentach jechać
-----------------------------------------------------------------------------------------
2021-ponad 1260 pijanych kierowców .wypadki ,zgony
ścisk tłok tłum ,korki ,śpiesz się -wolniej
TY też możesz zginąć
Satish Verma, 2 november 2021
To know, who I am…
in the name of truth.
We move in different circuits.
Our toes don't meet.
Fraternity mangled, I will
not sell my wounds.
I will not show my scars.
I will wait, wait till eternity
after the black end, in the hope of dawn.
As a mark of respect, you fly
low, invisible to the eyes of walking gods.
The thick men, become menace
for the slums. There was no light.
I turn blue.
Satish Verma, 1 november 2021
Searching in your
rainbow eyes
relics of past.
Your pride on the leash
goes on a rampage,
refusing a kiss of hemlock.
My indulgence ends,
becoming a sufi
you walk through a thick smog
to drag the failed suicides.
A tinge of vulnerability
when I meet my image
in water. You break into hundred tears.
Where this path leads
in the jungle of predators?
Would you carry the flag
of dramatics for quick relief?
The bubble bursts. My
feet buried in swamp,
I look back in agony.