7 july 2010
Erosa
Cudowna, bo nie realna
Zbyt piękna jak na ten świat
Kamienna, rzeźba sakralna
Wyśniona, jak wolność zza krat
Niewielka, acz robi wrażenie-
Tak jakby nie ranił jej czas,
Na sobie jej czuję spojrzenie,
Choć wiem, jak zimny to głaz
Ktoś kiedyś ponoć ją widział
Lecz dawno i bardzo daleko
Zaś każdy o niej coś słyszał
I nieświadomie przed nią uciekał...
Zresztą,
Nim pierwsze schizmy powstały
Kapłanki, za dosyć spora zapłatą
Doświadczyć jej pomagały...
Choć nieco kłócił się z tym jej patos...
Najwyżej wśród bogiń stawiając
Tak bardzo kochali, jak bali-
Się jej, ofiary składając
Lecz praw już jej nie przestrzegali
Ponadto byli i tacy
Co lepsze z nią mieli układy;
Zazdrośni inni wyznawcy
Zasady łamali dla zdrady!
I nowe mity wkrótce spisali
I coraz rzadziej się do niej modlili
Aż w końcu całkiem przestali,
A grzebiąc niechcący jej rękę ubili...
Kaleka, na innych skazana
Niezręczna, też bywa okrutna
Przestała być rozumiana
Tak słaba, że stała się złudna
A teraz w muzeum ją moge podziwiać
I tylko tutaj jej aurę przeżyć
Na zimnych salach, dziś uszczęśliwia
Bogini!
W która nikt nie chce wierzyć...