Poetry

Arsis


older other poems newer

16 april 2023

Ręce, dłonie, gesty...

Znów stałem się niewidzialny.

Noc.

Ściany przytłaczają i miażdżą. Szepczą…

Ze ścian wyciągają się ręce. Rozchodzi się szmer rozbudzonych widziadeł, chcących mnie
dosięgnąć.

Poruszają żywo
kościstymi
palcami.
Rozwierają je.
Ściskają w pięści.

Rozkurcz. Skurcz. I niczym tętniące serce. Niczym drgająca bryła mięsa.

Puls
i krew.

Zegar bije w jakiejś dziwnej sentencji odwrócony czas.

Bomm…
Bomm…

Chrzęst zegarowego mechanizmu… — i znowu gong…

Jeszcze jeden raz.
Jeszcze…
— tym razem śmierć…

Wychodzę chyłkiem,
tylnymi drzwiami,
próbując się opędzić od nagromadzonych gestów, symboli i mar.

(mojego odejścia
nikt nie zauważy)

Krążą wokół mojej rozpalonej głowy.

Brzęczą, jak zgon pszczół
w koniczynie, w trawie,
w czerwonych różach, które płoną…

Które miały być
dla ciebie, jedyna…

I znowu śmierć mnie dopadła znienacka i chciwie.

W bełkocie i wrzawie
napastliwych ścian.

W pęknięciach tynku, w rdzawych nalotach skorodowanych rur, zaciekach, pajęczynach.

Nade mną trzeszczenie stropowych desek.
Ktoś tam chodzi
w tę i z powrotem. Ktoś umarł.

I przedziera się przez zimne obszary ciszy nagle zbudzonej.

Za oknem szum.

Deszcz skapuje
z liści drzew.
Za oknem szmer.
Noc jest chłodna i tkliwa.

Noc.

Przejmująca otchłań bezkresnej pustki,
która idzie przez pola, przez łąki, przez step.

(Włodzimierz Zastawniak, 2023-04-16)

***

https://www.youtube.com/watch?v=6Orfjkgl_dA






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1