Prose

Arsis


older other prose newer

20 april 2022

Projekcja snu II

Rozgarniam powłoki mroku. Nacierają zewsząd gwiazdy, kłują.. Czołgam się po podłodze, przytłoczony ciężarem samotności… Szepczą do mnie, gdzieś zza ścian ukrzyżowane byty, poskręcane, uwięzione maszkary. Księżyc posrebrza przestrzeń, poszarza milczące przedmioty… I te świetliste prostokąty, w które zanurzam się co chwila… I te prostokąty… wciąż… prostokąty… Zamknięte, otwarte drzwi… Opuszczone klasy, mieszkania, sale, laboratoria pełne fiolek, słoików, lśniących zimno szklanych gablot…
W ostrej woni chemicznych odczynników makabryczne eksponaty, mózgi w formalinie, malformacje, nowotwory, przykłady zespołu Proteusza albo von Recklinghausena… Twarze, wszędzie zniekształcone twarze z obojętnym, martwym spojrzeniem. Sala operacyjna, stół, wisząca okrągła lampa, plątanina kabli, kurz i pył. Niknie to wszystko za mną, przepada. W uszach gwiżdżący szum nadciągającej śmierci, pulsujący w skroniach ból…

Noc przytłacza coraz bardziej, szeleści spoza okien liśćmi kasztanów. Gdzieś, coś się wolno porusza. Nie, to tylko mój własny skostniały cień. Korytarz ciągnie się w nieskończoność niczym arteria czasu. Spójrz, pełznę do ciebie, donikąd, prosto w szeroko rozwarte ramiona nicości…
Coś się ze mną komunikuje na falach eteru. Nadpływa falami, to znowu oddala, zawisa gdzieś, zatapiając się w promieniowaniu tła, milknie. Chcę coś powiedzieć, lecz nie mogę, bowiem zasycha mi w gardle. Słowa zapadają się z powrotem w krtani.
Rozchodzi się bulgotanie splątanych żeliwnych rur, niby plątawisko jelit, które chce wydalić z siebie ostatnie resztki zalegającego, cuchnącego kału… Jednak to wciąż żyje, choć wydawało się, że już dawno umarło. Wydaje z siebie ostatnie oznaki agonii, pośmiertne drgawki. Odpadająca zewsząd farba tworzy na powierzchniach opadowe plamy. Lodowaty chłód, piwniczna woń rozkładu.
Zamykam oczy, otwieram. Ćwiczę zamykanie i otwieranie powiek. Wszędzie to samo, te same widzenia. Coś do mnie wciąż szepcze, łasi się i do czegoś namawia. Mruga porozumiewawczo ze wzorów poszarpanych tapet. Kto tu jest? Czy ktoś tu jest? Trzasnęły gdzieś w nagłym przeciągu drzwi bez klucza. Nasłuchuję czyichś kroków, lecz ― nic. Kto miał przyjść? Nie przyjdzie nikt.

Rozwieram powieki… Otacza mnie szarość pochmurnego dnia. Zaciskam. Znowu otwieram. Otula mnie okrutne noc. Słyszę w oddali jakiś płacz, nie-płacz, nawoływania i szepty. Jakieś kategoryczne stwierdzenia kogoś, kto pokonał śmierć i doznał zmartwychwstania. Widzę jak wygraża komuś palcem, wygłaszając oskarżycielską mowę. W mojej głowie mnożą się majaki i zwidy. Poruszają bezgłośnie sinymi ustami, jakby to były skłębione od wewnętrznego ruchu deszczowe obłoki. Zagradza mi drogę truchło mojej umarłej niedawno matki. Leży na wznak z szeroko otwartymi, jakby zdziwionymi oczami, przeżarte już w połowie bezwzględną śmiercią. Sztywne i kruche. Zastygłe w nagłej utracie świadomości. Próbuję je ominąć. Chwytam nieświadomie za jej dłoń, lecz rozsypuje się bezpowrotnie w pył.
I wnet zapominam wszystko. Dopada mnie, bowiem atrofia pamięci. I wszystko wokół staje się jakieś zamazane i mgliste, o nieokreślonych rysach twarzy, konturach, zarysach, kształtach… Staje się niejasne, zatarte, zagadkowe i nie dla mnie, jakby zimna bardzo obca bryła…Daleka, daleka.. Tak bardzo ― daleka…
Próbuję ją przywołać, jednak na próżno. Jest daleko i jest jak ― nie to samo. Jest jak czająca się w ciemności całkowicie obca maszyneria, jest jak ― moja wina, moja wielka wina… Jest jak tu i jeszcze, jeszcze tam, jak niewysłowiony bukiet gwiazd, jak…



Otwieram oczy. Która to już butelka? Napijesz się ze mną? Masz, napij się. Nie chcesz? W takim razie naleję sobie do pełna. Próbuję rozewrzeć sztaby mojej tęsknoty. Ktoś mi się rzuca nagle w ramiona. Kto? Mój własny cień. Może doczekam się wreszcie wzajemności… Nalej pan… No dalej, nalej pan… Widzę, jak mi się kłania. I mówi coś bez słów. Nuci pieśń bez słów…

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-04-19)

***

https://www.youtube.com/watch?v=mLtAuZJOgXg






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1