Prose

Arsis


older other prose newer

11 september 2024

Tekstury

Dobrze, niech znika, bo i po co ma istnieć? Niech się przemieni w nic. W ciszę. W szum płynącego czasu. W piskliwy szum płynącej w uszach krwi. W oddech oceanu...Jedno za drugim. Jedno za drugim… Idą… Idą pod górę. Kołyszą się na boki. Taszczą jakieś przedmioty. Łopoczą w powiewie jakieś szmaty, jakby żaglowe płótna.

Karawana dziwadeł. Miotające się kształty nie wiadomo czego…Stukania. Pukania. Zgrzyty. Szmery… Chrzęst rozbitego szkła. Na zakurzonym blacie stołu wypisane czyjeś imię. Nieznane. Alkione? Deneb? Aris? Gdzieś coś się poplątało, zamotało w ciężkich od kurzu kołyskach z pajęczyn.

*

Wyobrażam sobie, przypominam jak stała z długimi rzęsami na brzegu. W słoneczny dzień. W skwarze. Okryta cieniem obłoku. Pędziłem do niej w nerwowych pomrukach morza. Przez spienione fale. Na biodrach oddychała skóra. Na piersiach…Kiedy dopędziłem, dognałem… Kiedy już prawie dotknąłem jej ramienia, przeszyłem na wskroś pusty sześcian powietrza o zapachu soli.

Wylądowałem samotny na piasku wilgotnym, na mule niesionym przez lata. Sam na sam z tym mamidłem, z tą marą. I jeśli tak naprawdę było.

I jeśli…

*

Dałem przez chwilę wiarę staremu oszustwu bogów. Stąd te widzenia. Te luminescencje. Te kreacje wzrokowych fantomów. Ja tutaj chyba kiedyś byłem.

I jestem. Przyszedłem na powrót w to samo miejsce jak w sennej malignie natrętnej, co się wciąż przepoczwarza w rozmaite formy. I popatrz, zgubiłem się. Gdzieś tutaj. Powróciłem w to samo miejsce? Gdzieś indziej? Ja przechodzę. Ty przechodzisz. Przechodzimy razem. I w tym przechodzeniu giniemy i pojawiamy się znowu.

*

Miałem prawo się upić. Przede mną jakieś kosmate widzenia. Zwidy umyślnie zmieniające kształty. Przede mną nicość, co się kłębi, migocze...

Słyszysz szczekania? Jakieś leśne nawoływania… Jakieś leśne szepty… Zaraz, zaraz… Ja ciebie skądś znam… Ja ciebie… Jakieś klepania. Łopoczący w podmuchach wiatru wielki baner na ścianie. Wielka twarz na murze. Rozprostowana, to znowu pognieciona. To znowu… Chrzęszczące w przelocie skrzydła blaszanych motyli. Zardzewiałych, skorodowanych ptaków ze stalowymi dziobami...

Upiłem się.

I znowu pisk w moich uszach. I szept natrętny. Natrętny szept… Czy ty mnie słuchasz? Nie słuchasz, bo co tu słuchać. Wiesz, stałem wtedy na przystanku autobusowym, i czekałem. I wiedziałem, że umiera moja matka. W przedwiośniu. W gołym zgrzytaniu bezlistnych gałęzi. W marcowym pohukiwaniu. W marcowej nagłej zawierusze…

Trzyma mnie jeszcze w ramionach pijacka maligna. Czy mnie znów słyszysz? Idę ogrodem, którym szliśmy, idziemy… I widziałem ciebie w popiele włosów. W pogłosach wróbli, świerszczy, jaskółek… I widziałem ciebie… A czy ty mnie widzisz? A czy jeszcze? Bo ja widzę ciebie i szepczę. Szepczę twoje imię….

*

Patrz. Patrz. Spójrz nam nie! Dlaczego milczysz? Jesteś stworzona na podobieństwo kamiennego posągu z cięższą od ziemi powieką… Stukania. Stukania. Za oknami jakieś szelesty. Powiewające płachty pajęczyn. Łopotania płóciennych zasłon. Jakieś kolebania nie wiadomo czego. W podmuchach wiatru. W oddechach i szeptach bezkresnej nocy. Ktoś chodzi ulicą w tę i z powrotem, jakby na kogoś czekał. Pojawia się i znika. Tak, jakby w ogóle nie istniał. Albo istniał niejako we śnie. W szmerach gorączki. W piskliwym szumie…

*

Ty wciąż umierasz. Ja, umarłem już dawno. Snuję się po korytarzach. Po labiryntach mojego dawnego życia. W słonecznych smugach wpadających przez wysokie okna, które kładą się plamami światła na dębowej klepce o nikłym zapachu woskowej pasty. Chodziłem tutaj za życia. Chodzę i po śmierci. W absolutnej pustce. W wiecznym oczekiwaniu…

*

Byłaś tutaj, prawda?

(Włodzimierz Zastawniak, 2024-09-11)

***

https://www.youtube.com/watch?v=R4qWZh0Opxw






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1