Prose

absynt


older other prose newer

5 march 2025

Dzikość jest snem

Od au­to­ra: Uwaga: Tekst za­wie­ra wul­ga­ry­zmy, gdy tego nie ak­cep­tu­jesz, nie czy­taj.

Obu­dził mnie ło­skot wy­wa­żo­nych drzwi. Co jest do kurwy nędzy? Za­rzu­co­no mi jakąś szma­tę na oczy, a na kla­cie po­czu­łem ucisk pod­ku­te­go buta. Ja pier­do­lę, to jakiś sen? Zwią­za­ne­go jak wie­prza, wrzu­co­no mnie do suki, która po­gna­ła w nie­zna­ne.

Facet miał małe oczka i przy­kle­jo­ny do ust, ja­do­wi­ty uśmie­szek. Wy­raź­nie dumny z sie­bie, za­do­wo­lo­ny chuj przy­pa­try­wał mi się z bli­ska, nie­świe­ży od­dech omia­tał mi twarz, pach­niał jak kupa ku­rze­go gówna. Czy to na pewno się dzie­je? Co za po­je­ba­ny po­czą­tek dnia. A może ja śnię, i winny jest ten wczo­raj­szy bim­ber, któ­re­go tak bar­dzo nie chcia­łem pić? Cho­ler­ne wie­śnia­ki, za nic nie chcie­li mnie wy­pu­ścić bez tych pie­przo­nych to­a­stów. Je­zu­sie! W co ja kurwa wdep­ną­łem?

Nie­ste­ty to nie był sen, a szara, ku­rew­sko szara rze­czy­wi­stość. Na po­cząt­ku, gdy już obej­rza­ny zo­sta­łem z każ­dej moż­li­wej stro­ny, to po­zo­wa­łem do kilku twa­rzo­wych fotek, nada­no mi dość skom­pli­ko­wa­ny numer, a na­stęp­nie po­uczo­no, żebym mówił praw­dę i nie krę­cił bo... i tu do­sta­łem przy­ja­ciel­ski cios z li­ścia w twarz. Po­ka­za­ła się pierw­sza krew, co wy­wo­ła­ło we­so­łość na twa­rzach obec­nych. Tylko wyraz twa­rzy tego chuja o świń­skich oczkach po­zo­stał taki sam.

Nie ro­zu­mia­łem o co im cho­dzi. Pa­da­ły py­ta­nia, na które sami udzie­la­li od­po­wie­dzi. Moja głowa la­ta­ła wo­ko­ło, od jed­ne­go mą­dra­li do dru­gie­go. Sta­ra­łem się sku­pić na ich py­ta­niach, ale było ich tak wiele, że po­czu­łem kom­plet­ny za­wrót głowy i pust­kę. Wy­da­wa­łem ja­kieś po­mru­ki, jak­bym coś po­twier­dzał lub za­prze­czał.

Trwa­ło to tak długo, że stra­ci­łem ra­chu­bę czasu. Mia­łem kaca, pa­li­ło mnie w środ­ku, czu­łem syf w gar­dle. Kurwa, czy ja kogoś za­bi­łem? Ale na pewno to zro­bię, gdy po­trwa to odro­bi­nę dłu­żej. Po­czu­łem mdło­ści, ciem­no w oczach i … wy­rzy­ga­łem cały wczo­raj­szy bal na przy­jem­niacz­ka, który wła­śnie przy­pa­lał pa­pie­ro­sa.

Za­mar­łem z wra­że­nia, a cisza, jaka na­sta­ła, nie wró­ży­ła mi dłu­gie­go życia...

Nie wiem co do­kład­nie się dzia­ło, pa­mię­tam tylko uryw­ki, jak w przy­spie­szo­nym fil­mie. Ja­kieś wrza­ski, kop­nię­cia, ciosy pałką, zbitą lampę i stru­mień zim­nej wody, gdy rzu­co­ny na pod­ło­gę łaźni do­go­ry­wa­łem. Pięk­na nie­dzie­la, nie ma co. O co tu kurwa cho­dzi?

Gdy w celi zja­wił się le­karz, zro­zu­mia­łem, że moja wi­zy­ta tro­chę się prze­cią­gnie. Za­sy­pia­łem już, kiedy przy­szedł znu­dzo­ny straż­nik, i zie­wa­jąc stwier­dził, że je­stem wolny. O nie chuju, nie dam się pod­pu­ścić, co wy knu­je­cie? Nie ze mną takie nu­me­ry. Jesz­cze bra­ku­je tylko próby uciecz­ki.

Tak się za­par­łem, że do­pie­ro czte­rech ro­słych osił­ków wy­wle­kło mnie z celi i wy­rzu­ci­ło za próg po­ste­run­ku. Rwa­łem się jed­nak z po­wro­tem, go­to­wy roz­pier­do­lić to wszyst­ko, by­le­by wró­cić do środ­ka. Spier­da­laj ku­ta­sie – sły­sza­łem – nie ro­zu­miesz, że to po­mył­ka?

Stał­bym tam dalej i walił pię­ścia­mi w drzwi, gdyby nie trzy celne ciosy, które po­wa­li­ły mnie na bruk i przy­po­mnia­ły, że na­praw­dę trze­ba spier­da­lać. Stara praw­da, gdy biją to ucie­kaj, idio­to…






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1