wolnyduch, 12 february 2025
Znasz ją, jej macki potrafią
osaczyć każdego - jest wszędzie!
Kryje się w kącie, by twój świat
z równowagi wytrącić!
Rośnie jak ciasto, wyrasta
Większa i większa, barwniejsza…
Nie wiesz gdzie się zaczyna,
a gdzie kończyć powinna…
Choć na początku niewinna -
Może być tą, co zabija,
gdy godzi w honor człowieka -
rozkładając go jadem
głupoty i nienawiści,
Paraliżując obronę
przed toksyną bez antidotum -
powoduje powolną,
nieuchronną śmierć cywilną...
wolnyduch, 11 february 2025
Filiżanek w kuchni
równy szereg stoi,
malutki od góry,
a duży od dołu.
W pokoju porządek
garnizonu znajdziesz –
z przypadkiem wojskowym
lśniącym i dokładnym.
Spodnie straszą kantem,
krochmalem koszule.
Wyprane firanki nozdrzami wirują.
Jakież to wszystko proste!
Wystarczy tylko życiowy
alfabet liter pionem
ustawić, aż do zet.
Żaden to przecież problem,
że nieprzewidywalny…
wolnyduch, 11 february 2025
Jestem mgiełką co przeminie,
szmerem trawy, z letnią rosą.
Jak pod mikroskopem pyłkiem,
trwałym niczym mgnienie oka.
Szpilki ułamkową cząstką,
co w kosmicznym stogu siana
zagrzebała ego wiotkie,
której wnętrze jej nadziane.
I choć mrówka jest zazdrosna,
bo wędrówka jej jest krótsza,
jednak czymże jest w kosmosie
ziarnko zabłąkanej duszy?
wolnyduch, 10 february 2025
Byłaś dla niego przecinkiem,
przerywnikiem między wersami.
Nie wpisałaś się w dwukropek -
znaczony epitetami.
Przysiadł dla ochłody chwilkę,
wyssał nektar, by na innym
kwiatku usiąść dla odmiany.
Poza nawias wnet wyrzucił!
Wkrótce zbałamuci nowy -
wielokropkiem znacząc teren...
A na koniec znak zdziwienia
pozostawi tylko niemy,
tęskny, smutny i wygięty.
********************************************
Inna moja pierwsza wersja to końcówka -
pozostawi tylko niemy
wygiętym, smutnym Quo vadis?
wolnyduch, 10 february 2025
Pamiętam czas, gdy byłam psem, mając psie, głodne oczy,
kiedy jak złodziej kradłeś sen, zrywając grona nocy.
Gotowa byłam dać ci kość, posłanie wraz z wolnością,
lecz nagle światło zgasił los, a ja się stałam kotem.
Po krętych drogach odtąd szłam, lizałam ranne łapy.
Szumiała wolność, kruszał czas, bez przewodnika stada.
Bałam się zaplątania w tłum, połowów w sieć języków.
Mocno drapałam, aż do krwi, gdy ktoś się do mnie zbliżył.
Po latach pazur stępił się, dzikość odeszła w przeszłość.
Czy jestem kotem, czy też psem? Trudno mi odpowiedzieć.
Wiem, że kaganiec oraz smycz mogą ułatwić drogę.
Wolność nie zawsze słodka jest, lecz skłonna nawet pożreć.
Ważne, nie przestać sobą być, mniejsza z tym - psem, czy kotem.
Potrafić dostrzec złoty świt, zmarszczkę i świeży pączek.
Na mleczną drogę wybrać się, zagubić w srebrze nocy.
Odnaleźć dziecko gdzieś we mgle, które ma każdy w sobie
wolnyduch, 9 february 2025
Wiersz inspirowany obrazem Abrahama Mignona, o tym samym tytule.
Płótno "Kwiaty w szklanym wazonie" to jedna z najważniejszych prac Abrahama Mignona, holenderskiego malarza barokowego, specjalisty od martwych natur. Jego obrazy to szalenie dekoracyjne kompozycje, malowane z niezwykłą naukową precyzją, ukazujące elementy flory i fauny, w których jest niezrównany.
Symboliczna gałązka z pomarańczą – to odniesienie do nazwiska zleceniodawców rodu Oranje – Nassau
Oranje to po niderlandzku pomarańcza, ale także jest to symbol bariery czasu i zaduma nad przemijaniem.
*********************************************
Na szarym, smutnym parapecie,
Mignon z finezją stworzył bukiet.
W przestrzeń iluzji w różnym świetle
wrzucił magicznych kwiatów cudo.
Niczym zegarmistrz barw i kształtów
artysta zadbał o detale,
by otwierając okno światła
najbardziej biel królowej chwalić,
Lecz to purpura niczym strzała
przykuwa wzrok oglądających,
mimo, że nie brak nieba skrawków,
zapachów pola, jego włosów.
Oprócz irysów, tulipanów,
nagietków, maków czy rumianków -
na gorzkiej toni czekolady
wymowny pokłon pomarańczy.
Refleksją raczy mistrz nad życiem
zwłaszcza ukrytą - tam, gdzie owoc
i drobny przedmiot z serca biciem,
który błękitem wabi wstążki.
Myśl wplata w koniec i początek…
wolnyduch, 8 february 2025
Dziękuję Poetce Toya/Ewie/ za to, że jej doskonały Wiersz
"Oto jest" przypomniał mi o moim tautogramie, w którym podejmuję
podobną tematykę...
Dodam, że jest on jeszcze na innym portalu,
pod moim innym nickiem, choć od 2016 roku
już się tam nie udzielam.
***************************
Popuchnięta powierzchnia - paluchów, pleców,
po pewnym praniu prostaka podłego.
Pelagię po pracy przychodnia przyjęła,
ponoć posiniałą, poranioną pięścią.
Pani posmutniała, podłamana płacze,
patrzy - prześwietlają, pionizują palce.
Pobladła powoli przemierza przychodnię,
potem proszki połyka prędko po powrocie.
Pewien pan przeklęty pod piecem przycichnie?
Posiedzieć przy prętach porządnie powinien!
Przedtem poczuć posmak: poranień, potłuczeń,
pasa pręg, przetrąceń, porządnych pogróżek...
wolnyduch, 8 february 2025
NIC PRZEZ PRZYPADEK SIĘ NIE ZDARZA
Nic przez przypadek się nie zdarza,
każdego gwiazda nosi zapis,
a sytuacja się powtarza.
Wasze na placu wtedy z rana
spotkanie, to był losu zamysł.
Taki przypadek się nie zdarza!
Wszystko już było w dziejach świata,
nawet i wojen ropień krwawy
i sytuacja się powtarza!
Wiesz, czemu o niej ciągle marzysz -
bo w niebie plan był właśnie taki.
Nic przez przypadek się nie zdarza!
Ta miłość, co jest taka ważna -
ślepego losu jest to kaprys,
a splot wydarzeń się powtarza!
Ciągnie cię strona lewa, prawa,
masz swój genotyp, swoje karty.
To przypadkowo się nie zdarza,
lecz dawnym wzorcem się powtarza…
***********************************
ewentualnie jeśli 11 nie równa się 2 wersowi, bo nie jestem tego pewna, to może on brzmieć tak - bo w niebie plan był właśnie taki
***
może też być zmiana 2 wersu na -
każdy ma w gwiazdach własny zapis,
************************************
MOZAIKI MIŁOŚCIĄ MALOWANE/tautovillanella/
Miłość malowała mozaiki malarskie,
marząc Modighlianim, mrożąc melancholią.
Martwiła mimozą, mżyła mokrym marcem.
Majem migdaliła, mamrotała miastem,
mdlała madrygałem, miłosną melodią.
Modne malowała mozaiki malarskie.
Migotała modrym motylem modraszkiem,
mamiła makami, mącąc mątwą morską.
Martwiła mimozą, mżyła mokrym marcem.
Marnowała młodość mądrości marazmem -
mózg miękcząc melasą, marmelady mdłością.
Marząc malowała mozaiki malarskie.
Maglowała mrocznym motywu mokradłem,
mirażem mknąc myśli, mantrą monotonną.
Martwiła mimozą, mgliście mokrym marcem.
Markotniała mętnym, miłosnym meandrem.
Mawiała miłując malwami, magnolią,
morzem malachitu mozaiki malarskiej,
martwiąc mimozami, mokrym mocząc marcem.
******************************************************
Dodaję schemat pisania Villanelli
I strofa aA1b1A2
II strofa abA2
III strofa abA2
IV strofa abA1
V strofa abA2
VI strofa abA1A2
czyli wersy - 1=6
9=3
12=1
15=3-6
18=1
19=3
Sądzę, że schemat będzie pomocny dla kogoś, kto ma ochotę napisać Villanellę.
wolnyduch, 8 february 2025
Parafraza Józefa Barana/inspiracja „Piosenka zauroczonego”/
******************************************************************
Nie ciągnie mnie do ciebie,
jak rolnika do ziemi,
patrioty do Ojczyzny
jej losem strwożonego.
Jak wędrując do celu
odmiennych mi wartości,
ochoczo i po trupach,
z lubością, śmiechem kroczysz.
Do ciebie mnie nie ciągnie,
gdy w marszu hipokrytów
kłamstwami, półprawdami
karmisz i plony niszczysz.
Gdzie znowu obietnice
dziurawe jak portfele,
wracają z dawną siłą
ciemnej przeszłości echem
Gdy chowasz bohaterów,
symbole wiary skreślasz,
wolisz barwy tęczowe
od bieli i czerwieni.
Nie ciągnie mnie do ciebie,
do wróżek, różdżek, magii
choćbyś zasiadł w ornatach,
choćbyś skrzydła przyprawił.
Nie ciągnie mnie do ciebie -
gdzie chaos, bylejakość,
bezwartościowość słowa,
jak zwykle rozsiewana.
Nie ciągnie mnie do ciebie,
gdy prawo, konstytucja
jawią się bez znaczenia,
w nienawiści absurdzie.
I nawet, gdy oddychać
od dawna zaprzestaniesz,
to przekaz historyczny
już nie uwiedzie braci,
gdy szkielet znajdą w szafie.
wolnyduch, 7 february 2025
Inspiracja książką E.Jaku, pt” Najszczęśliwszy człowiek na ziemi”, czyli Abrahama Salomona Jakubowicza, niemieckiego Żyda, cudem ocalałego więźnia obozów śmierci, w Buchenwaldzie czy Oświęcimiu.
„Jeśli ma się hart ducha, umie zawierzyć nadziei ciało dokonuje cudów! „
**************************************
„Najpiękniejsze co może przydarzyć się drugiemu człowiekowi to bycie kochanym przez drugiego
Człowieka. Przyjaciel, to ktoś kto przypomina ci że żyjesz.
Przeżyłem, bo byłem winien to przyjacielowi, by przetrwać.”
Tak pisał Jaku o swojej obozowej przyjaźni z Kurtem
Czemu ten sam naród może być wspaniały,
a w przeciwnym razie staje się potworem?
O tym dawno mówił już żelazny kanclerz.*
Przykładem był poród kryształowej nocy.**
Gdy antysemityzm nazistowskiej bestii
wylał nienawiści kubeł w synagogach,
także w licznych domach, zawsze Niemcom wiernym,
z żydowskim korzeniem, nagle odrzuconych.
Do czego jest zdolna słabość wyniesiona
na tronie z pogardy, przy chorobie władzy,
by napawać ego cierpieniami ofiar,
psychola Mengele czy innego kata? ***
Czy można nienawiść przystrzyc, niczym trawę,
gdy wokół opary codziennie jej wdychasz
i jesteś ofiarą, która ma dla kata
wartość „kanadyjską” lub ekonomiczną? ****
Jak wiele jest w stanie przeżyć w piekle człowiek,
ten wie, kto je przeszedł, cudem z niego wyszedł,
lecz czy jest możliwe, by mógł ból oswoić.
Po latach się jawić niezwykle szczęśliwym?
Czy miłość, rodzina, może być lekarstwem
na najgorszą traumę oraz radość z życia?
To pewne, że bez niej nieważne bogactwo,
gdyby nie mógł patrzeć na nią jak rozkwita.
I jeśli przyjaźni ręki by nie poznał,
w obozie na drutach skończyłby jak inni,
albo życie wypruł pośród nieczystości,*****
a może na drzewie w boleściach by wisiał?
Nie byłby największym szczęściarzem na ziemi,
który miał świadectwo głosić dla pokoleń -
mówić czym jest wolność i czym odrodzenie.
W bezpiecznej oazie miłość dzielić, mnożyć.
Celebrować chwile, ponad setki dożyć.
~~~~
*Cytat autora E.J z Otto von Bismarca - kanclerza Niemiec, nazywanego żelaznym, który twierdził, że naród niemiecki z dobrym przywódcą jest najlepszym narodem na świecie, a ze złym potworem.
** - noc kryształowa miała miejsce 19 XI1938 r, przelała się falą antysemityzmu i jawnej nienawiści do Żydów, podczas jej trwania palono synagogi, mieszkania i domy żydowskie, a ludzi bito i wywożono
Do obozów, Jaku został wywieziony do Buchenwaldu.
*** Dr Josef Mengele zasłynął w obozie w Auschiwtz z okrutnych eksperymentów
„medycznych”. Autor książki zetknął się z nim, gdy dokonywał selekcji na ludzi, kierowanych do piekielnej pracy i tych do komór gazowych, rodziców autora zakwalifikował jako nieprzydatnych…
****Kanadą nazywano sortownię, ze względu na wiele luksusowych rzeczy, w tym biżuterię czy drogą odzież.
Osoby ekonomiczne, to osoby w miarę zdrowe, które potrafiły być przydatne dla Niemców, zwłaszcza ludzie ze smykałką mechaniczną czy rzemieślniczą. Jaku był solidnie wykształconym fachowcem
znającym się na przeróżnych maszynach, zwłaszcza na sprzęcie medycznym, czyli był zaliczanych do ekonomicznych.
***** Wiele osób nie wytrzymywało psychicznie, niektóre rzucały się na druty pod napięciem,
Inne, takie jak pewien stomatolog, o nazwisku Cohen,/ który po pobiciu miał popękane narządy wewnętrzne i wiedział, że grozi mu długotrwała bolesna śmierć/, wolał podciąć sobie żyły w latrynie, by później w niej się utopić, niż konać przez wiele dni.
**************
Dodatek prozy dla wytrwałych, daję ją tutaj, nie w zakładce prozy,
bowiem nie chcę rozdzielać tego samego wątku,
tylko napisanego w dwóch formach.
***************
CZY WYJŚCIE Z PIEKŁA TO PRZEPUSTKA DO RAJU?
Czy można być najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi,
jeśli przeżyło się koszmar w obozach koncentracyjnych?
Większość z nas sądzi, że taka trauma nie pozwoli na normalne życie,
a jednak nie zawsze tak jest. Bywa, że właśnie dzięki temu
doceniasz jego wartość, każdą chwilę, którą masz ochotę wyssać jak cytrynę
i celebrować codziennie całą gębą.
Mimo powodów do najgorszych odczuć - typu nienawiść, taki ktoś (wbrew pozorom)
jest zdolny do zarażania dobrocią, do założenia rodziny, czyniąc ją oczkiem w głowie,
do propagowania wartości, o których ludzie często zapominają - skupiając się na
galopowaniu ku rzeczom materialnym.
Ktoś taki wie, czym jest rodzina, którą można stracić na zawsze.
Wie, że to właśnie ona daje przysłowiowego kopa do życia i przetrwania.
Upowszechnia znaną prawdę, że pieniądze bez rodziny nie mają wielkiej
wartości, że należy ją kochać i szanować, a także mówić jej o swoich uczuciach, zdając sobie sprawę, że może nadejść dzień, kiedy już będzie to niemożliwe.
Taki ktoś uczy, by mówić Matkom jak bardzo je kochamy i szanujemy,
nie zatruwając ich bzdurnymi oskarżeniami, podkreślając iż jesteśmy
szczęściarzami, dopóki je mamy.
Tak, są tacy ludzie, którzy byli o włos od śmierci, a jednak przeżyli,
dzięki sile przetrwania, która jest jak promyk słońca w ciemnym, cuchnącym
bagnie, jak iskra, z której może zapłonąć ogień nadziei.
To właśnie ona trzyma nas za gardło życia, ale nie tylko.
Bez pomocy przyjaciół i wiary w Niego, raczej nie potrafiłbyś
przetrwać piekła na ziemi, które zgotował człowiek człowiekowi.
Nie myślał byś o tym, że liczy się tylko dziś, które wyrwiesz łapczywie, jak każdą,
choćby najgorszą rację jedzenia, oszczędzając energię, by zgromadzić ją na jutro, którego chcesz doczekać.
Może po to, by dać świadectwo o koszmarze, który wydarzył się naprawdę?...
O tym, że to nie science fiction, lecz historia prawdziwa. Historia, która kołem się toczy,
bo niejeden potwór mieszka w człowieku i czeka na karmę - podłości, bólu i strachu.
Na szczęście nie każdy się jej poddaje, jeśli jest w nim - wiara, nadzieja i wola przetrwania.
Gdy wszystkie razem są naczyniami połączonymi, mają niezwykłą siłę, wymierzając siarczysty policzek
złu, którego moc z czasem ulega zniszczeniu.
I każdy, który wyjdzie z piekła ma szansę na to, by być - lepszym, silniejszym i kochającym życie, jak nikt inny.
Nikt, kto nie zrozumie, jaką ma wartość - każdy dzień, godzina, minuta, a nawet najmniejsza sekunda, które mają udział w cudzie naszego istnienia.