Gabriela Iwińska, 6 may 2011
To nieprawda, że jutro wstanie lepsze.
A wiesz czemu?
Bo noc jest tylko łącznikiem świtów,
ich pośrednikiem.
A ja
doklejam jeden dzień do tych,
które zdążyłam nazbierać przychodząc Stamtąd.
To, co się smutno zaczęło,
choćby przetykane złotymi nićmi,
szarą zostanie wykończone.
Połóż się śnić
i wstań z imperatywem zacerowania plecaka
z twoim czasem.
Gabriela Iwińska, 1 may 2011
wiosna oziębła
do garnuszka składa ślady porannego słońca
wiatr mieszka w nieszczelnych futrynach
i czasem gra na swoich organkach
ktoś wyruszył w kolejną wędrówkę
nie pamiętając ile jeszcze
zostało zakrętów
liście spalone w ogniu jesieni
niedługo nadejdą traktem
przeszłości
Gabriela Iwińska, 18 april 2011
Czym jestem?
Szronem opiekującym się
zabytkami twojego dotyku.
Byłam kolorem słoneczników,
na które wyglądałeś przez okno.
Jestem latawcem, nieco dziurawym.
Przecież już dawno po zabawie.
Byłam paznokciem do zdarcia,
kiedy trzeba było zeskrobać łzy z kamienia.
Jestem sufitem, kiedy patrzę
i podłogą, kiedy wołam.
Byłam treścią, którą skończyłeś czytać.
Będę wspomnieniem
niedobranej do potrzeb książki.
Gabriela Iwińska, 27 march 2011
Pochyla się w stronę kwietnia ziemia,
która grzeje mnie dzisiaj w stopy,
aby sparzone prędzej zaczęły iść.
Słońce zbudzone zielenią drzew
lekko wachluje się w moją stronę.
Łąka cicho popija ubiegłą noc i pijana
przewraca się na nasze nogi.
Oprócz uniesionego nieba nad siebie
z otuloną wiatrem twarzą patrzysz daleko,
co jest oznaką wiernie zbliżającego się lata.
Gabriela Iwińska, 14 march 2011
miłość wschodzi
latem szczególnie
idealnie szybko
bardzo dokładnie jasno
wtedy noce samotne
ktoś pożycza na zrozumienie
miłość zachodzi
często przeważnie
dla mnie jeszcze prędzej
chmurą pełnej wiatru
może mogłabym jednak żyć bez słońca
może nie musi być wcale tak ciemno
Gabriela Iwińska, 10 march 2011
to nie słowa poukładane
to cała moja dusza
opętana suszonym zbiorem żałości
to renesans rozmów
to słońce w dziurawym bucie
to kij wędrowca
wiersz
to jedynie zakręt
Gabriela Iwińska, 7 february 2011
Mam dużo czasu
odkąd dni stały się wiekiem.
Niebo białe jak kreda
wcale nie próbuje mnie rozweselić
tym pamiętnym zachodem lata.
Gdyby pustka była wierszem,
a cisza jego autorem,
niewymownie zostali by uznani
za ideał idealnie oddziaływujący.
I jeśli w moim pisaniu obudziłabym
roztrzęsioną od suchot łzę,
najprawdziwiej czułabym się Poetą.
* * *
Bardzo niedawno, wcale niedaleko
jeden drugiemu nosił co dnia w portfelu żonkile,
a jeśli to nie starczyło
dawano siebie samego,
a jeśli to nie starczyło
Drugi gasił łkaniem gorący świt.
To prawdopodobnie ta pauza,
w której brakuje nawet mnie.
Gabriela Iwińska, 17 january 2011
gdybym była wysoka jak dąb
i wzrok miała tysiąca sokołów
to pewnie bym zrobiła jeden
wystarczy jeden
krok wprzód
nic bym się potem nie ruszała
tylko swoimi długimi ramionami
rozsunęła kilka drzew
i znalazła ciebie
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
To był dwudziesty marzec
kiedy byłam jeszcze dzieckiem
Gabriela Iwińska, 10 january 2011
Bardzo nieznajomy!
Twoje bezimię zatrzymuje mnie
przed snem, a już późne doliny.
Powinnam pustą kartkę odesłać,
bo tyle wiem, co i ten list.
Jeśli odeślesz
choćby milczący znak zapytania,
to odgadnę nawet drobne skupienie.
Wymaluję na drzewie Twoje zmarszczone brwi,
kiedy dostałeś to pisanie.
Potem usłyszysz wykrzyknik.
Zawsze rwie się do kopert.
Tylko proszę,
nie odsyłaj kropki.
Gabriela Iwińska, 18 december 2010
stoję
siedzę
leżę
jak bądź i patrzę i słucham
ktoś na niebie okna pootwierał
pospadały z parapetu
(nie)boskie smutki
oddech zląkł się mnie samej
i zniknął gdzieś w trawie
usłyszałam ten cud
dziękuję
położę się śnić