Prose

Wanda Szczypiorska


older other prose newer

4 june 2012

Operacja (autentyk niestety)


 
Niespodziewanie przyjemna operacja. Uroczy pan anestezjolog zabawiał mnie - golutką -  towarzyską pogawędką na temat mojej profesji, w trakcie której, prawie bezboleśnie wsadził mi szpile w kręgosłup i zamroził. A mnie potem  po prostu zrobiło się ciepło. Dotknęłam nogi. Ki diabeł? To nie to. Torba jakaś, czy skórzany worek?. Zaproponowano mi sen. Nie chciałam. Z ciekawości. Wolę wiedzieć. Słyszałam więc jak sam pan ordynator wbija mi młotkiem w nogę pół metra metalowego płaskownika, a jego asystent wiertarką wierci dziury na śruby. Nie trwało to zresztą długo. Podziękowałam grzecznie i pojechałam do sali pooperacyjnej. Nawet nie do przedsionka, a do samego piekła. To tam dopiero dopada ból.. Każdy z  byłych operowanych wrzeszczał, wył, rzygał w swojej przegródce za  zasłonką. Po strasznej nocy wywieźli do macierzystej sali. Nie od razu, nie nie. Mnie jeszcze czekał rentgen. No i tam ja sama zaczęłam wrzeszczeć, bo położenie się z tym czymś, co niegdyś było moją kończyną na płaskim blacie przekroczyło jednak granice wytrzymałości.
 
 






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1