4 czerwca 2012
Operacja (autentyk niestety)
 
Niespodziewanie przyjemna operacja. Uroczy pan anestezjolog zabawiał mnie - golutką -  towarzyską pogawędką na temat mojej profesji, w trakcie której, prawie bezboleśnie wsadził mi szpile w kręgosłup i zamroził. A mnie potem  po prostu zrobiło się ciepło. Dotknęłam nogi. Ki diabeł? To nie to. Torba jakaś, czy skórzany worek?. Zaproponowano mi sen. Nie chciałam. Z ciekawości. Wolę wiedzieć. Słyszałam więc jak sam pan ordynator wbija mi młotkiem w nogę pół metra metalowego płaskownika, a jego asystent wiertarką wierci dziury na śruby. Nie trwało to zresztą długo. Podziękowałam grzecznie i pojechałam do sali pooperacyjnej. Nawet nie do przedsionka, a do samego piekła. To tam dopiero dopada ból.. Każdy z  byłych operowanych wrzeszczał, wył, rzygał w swojej przegródce za  zasłonką. Po strasznej nocy wywieźli do macierzystej sali. Nie od razu, nie nie. Mnie jeszcze czekał rentgen. No i tam ja sama zaczęłam wrzeszczeć, bo położenie się z tym czymś, co niegdyś było moją kończyną na płaskim blacie przekroczyło jednak granice wytrzymałości.
 
 
 Poezja
Poezja Proza
Proza Fotografia
Fotografia Grafika
Grafika Wideo wiersz
Wideo wiersz Pocztówka
Pocztówka Dziennik
Dziennik Książki
Książki Handmade
Handmade