violetta, 29 października 2025
marzę o seledynowej trawie
a ja w białej sukience jak brzózka
karmię zakochane łabędzie
wyciągam ramiona do nieba
ułożona na liściach paproci
zakwitnę tej jednej nocy
będę chodziła z rękoma w górze
z upiętymi włosami piórkiem
najlepszą melodią naszą
sam53, 29 października 2025
czasami gotów jestem wyjść z siebie
zobaczyć jak włosy stają dęba
albo pójść po swoich śladach
tam gdzie jeszcze mnie nie było
wtulić się w promień słońca
który muska twoje usta policzki
zatrzymać łzę bez wiedzy właściciela
i krzyczeć na cały świat - kocham kocham
jutro rano opowiesz swój sen
w tym śnie gotów jestem zostać
Yaro, 29 października 2025
mijają pory roku
dokładam kolejne tabletki
jeśli spotkanie to w przychodni
jesteśmy razem przez wiele jesieni
dzisiaj kończy się październik
ostatnie opadły liście
znicze oświetlają nagrobki
pamiętać warto, włóczą się myśli
to tak niedawno jakby wczoraj
ktoś nam kradnie bliskich
dzisiaj padał deszcz
czuję pachnie jesienią
smutno i z żalem
zapisane inicjały na skale
sam53, 29 października 2025
to nie był eksperyment
on za nią łaził
wszędzie gdzie tylko się dało
mówił że jest zakochany
w jej obecności zamieniał się w jedno wielkie marzenie
wydawał się plastrem miodu
z bukiecikiem stokrotek na dzień dobry
ona dużo młodsza
podobała jej się ta jego adoracja
choć kiedyś rzuciła mu w twarz że jest nachalny
i tak rok drugi trzeci
przyzwyczaili się do siebie
potrafili nawet wspólnie milczeć
to nie był eksperyment
kiedyś chciałem podarować im wiersz
on uwierzył - zawsze traktował poezję jak czekoladki
ona do tej pory uważa że napisałbym o śmierci
bo miłość najpierw umiera w człowieku
później pojawia się smutek alkohol czasem inny człowiek
to nie był eksperyment
codziennie na ulicy spotykam ludzi
codziennie spotykam ludzi zbyt leniwych żeby się kochać
Belamonte/Senograsta, 29 października 2025
kiedyś kochał mnie świat, kotka z Białowieży - ta z czterema łapkami i ogonem
nie puszczała mnie samego do kibla, spała ze mną, rozmawiała
koń kładł mi łeb na ramieniu
lubili mnie ludzie, ona i oni, psy, śledził mnie nietoperz
rekin na mnie polował, wielki bóg mijał w snach
obojętny byłem skarpom rzeki, nawet rzece
a więc
poszukam starych urwanych rąk, pogubionych włosów, skrzydeł
zawołam śmierć z gwiazd, wybawicielkę
odszukam duszę tej ciężko zmarłej staruszki
i nawet duszę tej wampirzycy
dla formalności
no nic nie jest naprawdę zaginione i obce
wrogie, zimne jest
ale czuje, coś zawsze czuje
dzieckiem się rodzi
no, ale jesteśmy sobie obojętni…
serdeczność międzyistotowa musi jednak jakaś być nawet między nami
poprzez małych pomocników, fale rzeki, gołębie, kielnie, seks, pieniądze, zło…
Atanazy Pernat, 29 października 2025
Tam gdzie kiedyś była puszcza
Wybudowali tak zwane miasta
Wielkie przestrzenie wypełnione betonem
Usiane dziwnymi klatkami, w których spędzają życie
Żeby się nie zgubić ścieżki , które są dla nich są ulicami
Nazwali imionami bohaterów zbrodniarzy
Przedwcześnie zmarłych i innych kreatur z przeszłości
Chodzą i mówią sami do siebie
Ze zgiętymi karkami zdeformowanymi kręgosłupami
Kolanami, które już nie potrafią klękać
Dużo krzyczą
Podłączają sobie do głowy sztuczne urządzenia
Lubują się w widoku krwi i przemocy
Wstrzykują sobie w żyły substancje żeby od tego uciec
Regularnie napierdalają się podczas tak zwanych wojen
Później mówią- nigdy więcej
Po czym znowu napierdalają się podczas kolejnej wojny jak małpy
Zamiast dzieci mają zwierzęta pozamykane razem z nimi w tych klatkach
Honor zastąpili papierkami z wizerunkami bohaterów zbrodniarzy
Miłość tanią rozrywką
Prawdę polityką
Poruszają się w metalowych pudełkach wydzielających trujące opary
Przeważnie jedzą produkty, które ich zabijają
Nie potrafią już sobie przypomnieć jaki jest sens tego wszystkiego
Dużo krzyczą i mówią sami do siebie
Myślą, że zrozumieli ten świat
Niczego nie zrozumieli
Pierwszy lepszy potop zmyje to całe gówno
Pierwszy mocniejszy wiatr zdmuchnie ich jak zapałki
sam53, 28 października 2025
wyobraź sobie góry w chmurach
i deszcz w dolinach
kałuże też były
gdzie nie spojrzałaś kałuże
nad rzeką mgła
pogoda jak w listopadzie a przecież październik
rozpłakała się Natura w październiku
wyobraź sobie
kocham góry
pewnie tak jak ty mnie
chociaż twoje są piękniejsze i wyższe
z widokami na przyszłość
moje góry zbankrutowały
już na pierwszym piętrze dostaję zadyszki
nie wyglądam przez okno
dobrze że dzisiaj mgła
ciągle widzę tę samą przepaść
wyobraź sobie
wszystkie pocałunki spadły w przepaść
wyobraź sobie
lawinę która zeszła z Orlej Perci
i deszcz kamieni
Yaro, 28 października 2025
zaszło słońce
daleko
dotykając lasu
paznokciem promieni
namalowało cień na mojej dłoni
podarowało błysk w oku
odpływam w kropli deszczu
świat otoczył uśmiechnięty
w kolorach tęczy
piękny widok
koła wyraźne na niebie
sam53, 28 października 2025
zamyśliłem się w przyszłości
patrząc w ażurową dziurę w firance
która niebawem skończy swój żywot
tak jak i sen o miłości przyłapany na gorącym uczynku
w przestrzeni euklidesowej tet-a tet ze szczęściem
w niepełnym wymiarze jak czas przestawiony z kąta w kąt na zimowy
zamyśliłem się w pocałunkach zostawionych sobie a muzom
jak wszystko z podwórka do którego sięgam jak po swoje
nawet gdyby padał deszcz jak dzisiaj
a w radiu ktoś śpiewał - kochaj mnie kochaj
zamyśliłem się w przyszłości tej bliższej ciału i duszy
bliższej niż lot na Marsa która stojąc za plecami
udaje przeznaczenie budując w jednej chwili i uśmiech i łzę
ściskając ręce prowadzi w jesień spadających liści
cmentarnych nagrobków i cieni
chryzantemy już kwitną
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.