smokjerzy, 22 listopada 2025
szkicem zmierzchu zamazane dni
już jesień prawie całe światło stąd wykradła
z dziurawej kieszeni zniszczonego płaszcza
uciekają w otchłań rachityczne iskry
tam na samym dnie pamięci
niespełniony poeta ułożył w stos
kilkanaście marnych słów
i rozpala wiersz
o sobie
tetu, 21 listopada 2025
i stała się ciemność. zachowawczo sprawdzam
wszystkie zakamarki. są czyste i wonne. pora kwitnienia
przesuwa krawędzie, odwraca znajome zapachy. nie kradnij;
wiśnie dojrzewają w popiołach. każdej nocy
nasze kości strzelają,
jak pestki.
sam53, 21 listopada 2025
czasem śnisz się dwa razy
najpierw z poezją przy uchu
rozbierasz z bezpańskich myśli
sen spędzony z powiek
przykrywamy kołdrą
czasami księżyc zazdrośnie na nas patrzy
zawsze w pełni
Belamonte/Senograsta, 21 listopada 2025
Granice się zlewają
z pociągu dym staje się chmurą
wśród kominów wznosi się gmach ważący mniej niż zero
wśród wód jest przerwa na obiad
rekin żre a Anioł się modli w oku ślepca
przestrzeń ogromu bez miary jest w orzechu i lustrze
podróżują tam w nocy lustrzani ludzie
miejscem tym nasiąka ręcznik
wody wnikające i znikające w reakcjach dających mi życie
twarze się rozpuszczają
kolonie mrówek osiadają na meteorach
zgubił się ślad dziewczyny w bieli
nie znalazł akceptacji detektyw
zbrodnicza działalność nie zostanie wykryta
ryby będą nosić twarze ludzi
są nieprzebudzonymi ludźmi
którzy czekają w łonie i już się uśmiechają
już tam są lwy
wolny wodno-powietrzny szlak uczuć i kontrola biletów
ja się lęka tego że zgubię rozum
że brak dawcy uniemożliwi trwanie życia
sam53, 20 listopada 2025
smutek a może to tylko ból
z którym odlatujesz w ciemność
czasem w nocny sen na wygniecionej poduszce
niespokojny nierówny jak zaokienny wiatr
nie potrafię go zrozumieć ani zapisać
w tym śnie zostajesz na później
jak wspomnienie albo nieskończony wiersz
który smakuje codziennie gorzką zbożową kawą
zapomnianym przytuleniem
muśnięciem warg w pocałunku
dotykiem ciepłej dłoni
z wiarą w uśmiech w słowo w dwa słowa
jutro mam usg serca
Belamonte/Senograsta, 20 listopada 2025
Jesteśmy czasem i ciałem i światłem.
Lustra zaprzeczają tym istotom.
Są bezcielesne, bezczasowe i zimne.
Odbicia z czasem stają się Nikim.
Wysychają na wiór, błyszczą, rozpadają się,
rozwiewa je wiatr.
Wtedy w powietrzu jest okres Helloween,
rewia resztek.
Narcyz w labiryntach uliczek szuka siebie
i ucieka przed sobą, robi zdjęcia,
przegląda się w lustrach,
szuka świętego spokoju,
wszędzie spotyka koty,
szuka zakopanego skarbu,
może dziecka którym był,
może kości, błagań, łez
i pieniędzy swoich ofiar.
Swoich bliskich i dalszych zmarłych.
Obawia się bycia rozpoznanym, bo źli
rozsiewają o nim podłe plotki.
Nosi czarne okulary.
Stał się odbiciem wśród odbić.
sam53, 19 listopada 2025
jest słowo i ty w słowie
jest noc i ciemność w mroku
są gwiazdy - nasze obie
i księżycowy spokój
poranek - sen przy tobie
pobudka w resztkach nocy
jest radość pośród objęć
kiedy otwierasz oczy
jest moment - o nim później
jest czas dla ciebie dla mnie
są usta pocałunek
przy którym nikt nie zaśnie
jest jeszcze przeznaczenie
dwa słowa ciągle w szepcie
i nasza złota jesień
jak dobrze że w niej jesteś
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.