Yaro, 10 października 2025
uciekłaś z mojego życia
przez okno wdziera się wiatr
trzask białych okiennic
w przeciągu poznaniem
nieuchwytny moment snem
burzą serc wrze krew
nie zapomnieć miłości w sobie
oddam wszystko tylko nie mogę
Belamonte/Senograsta, 10 października 2025
To nie uda się... Kiedyś rzeczką płynąłem
jego ręka mnie oddała na chwilę chwil
wolny materac spływał po drodze ważki i ryby
odczuwały mnie, a dusze tych stworzeń są zagubione
od lat. Moja trwa jak ulica Gałczyńskiego Wita Stwosza...
, a więc teraz kajaki, ludzie, koledzy do których kiedyś
się odezwę. Może to Tomek, Arek, Natalia znad rzeki,
może to te ważki i ryby sprzed lat...
Wiatr jest ten sam, księżyc, woda
, z dni zanurzonych w nicości wszystkiego, w beztrosce,
wpływam w kajak, osadzam się w grzmocie pociągu,
w szumie deszczu, w ramionach srebrnej Natalii kills Pauliny...
Teraz jej ciało jest rzeką, rzeka wyznacza kierunek do
wodospadu grozy Tekeli-li, ale to też Słońce, prawo
do uczynienia jej i siebie dziećmi szczęścia.
Zbudowania bezpiecznego domu.
... nawet po gorzkich stopniach różańca ku prawdzie marzeń...
Córka księżyca, Nel, Konstancja „mała chytra kobietka“ i
kochanka gajowego, Platon,
rzeka wspólnych modlitw. Dalej w chmury
, już tak było w wierszu sen w Trójcy, między Bogów i ich sfery,
ku Marsowi Borroughsa, ona to Królowa Marsa,
śniada, walczy po męsku, kocha jak kobieta
, tak, może się uda - dalej prowadzi linia przebaczenia,
koncentracji dziewczyny medytującej na brzegu rzeki,
pozytywne stany, łapanie motyli
, aż w sercu będzie miód i zacznie się wylewać na świat.
Inaczej nazwałbym to pokutą za lata
nie bycia szczęśliwym, nie owocującym. Stopniowe
magazynowanie dobra, omijanie piekieł.
Ona to była Angela Braun - uwierzcie w prekognicję,
obaliła mi Brauna, manipulator pozna się na manipulatorze
, ta dziwna, ta czuła, fałszywa, która (nie)zeszła z drogi,
jakiejś drogi występku, zatracenia Lary, Marii Magdaleny,
Jane Fondy w Klute, może w narkotykach, seksie, dominacji.
Dziwka w filmie szukała kontroli albo zatracenia, a miłość to nie to,
to ocalenie duszy, wystawienie na rany i rozmowa.
Więc spływ w katarakty ostatecznego rozpadu,
w planetarne bliskie nam Moce, Kozło-Ryba. Dalej
, w brzuszku moje i jej komórki stwarzają dziecko przyszłości
ważek, motyli, jaszczurek, spadające w gwiazdy wschodzące...
A czyj to brzuszek, brzuszek takiej blondynki kosmitki.
A może bogini Ziemi.
P.S. czy Belamonte to Maria Magdalena (Angela Braun
przed czy po zakochaniu się w boskim Jezusie?) czy
ślepa, nieczuła uliczka.
ais, 9 października 2025
Pieścił Piwoniusz Flawię wieczorem,
aby rozpalić niewieście zmysły.
Lecz sam zapłonął, pokazał damie,
ta rzekła: Muszę do okulisty...
__
W drugi czwartek października obchodzimy
Światowy Dzień Wzroku
absynt, 8 października 2025
Zbyt wiele mamy, by umrzeć
Widziałem jak patrzyłaś,
on krzyczał, ale wciąż byłaś ze mną,
naga, wyzuta ze wspomnień,
dziewczęca.
Jak mam uwierzyć, że urodziłem się w nieodpowiedniej chwili,
i że nie było czasu, ustalić wspomnień.
Wyobraź sobie nicość, pomocne ramię,
brzęczące kajdany i tę chwilę ciszy przed.
Czy to takie trudne odczytać intencje?
Uczono mnie pokory, szacunku dla wieku,
ale to, ten obraz zatrwożyłby boga,
gdy by był.
Rozśmieszyłby też samego diabła.
Wciąż i wciąż liczymy słowa,
ważymy znaczenie,
a tak naprawdę nic i nikt dla nas
nie znaczy.
Wracam przed snem do ruchu warg,
uśmiechu, którego nie rozumiem,
i ciszy,
gdy padną ostatnie fortece.
Jedwabne życie, jedwabny czas,
jedwabne nie, jedwabne nic.
Koszmar.
Belamonte/Senograsta, 8 października 2025
może jako dziecko albo młoda dziewczyna
miała jakieś ideały i uczucia
ale potem sama stała się czcicielką
złotego cielca
walka nie trwała długo, bo może miała to
w sobie zaraz pod skórą
wszystko się do kasy zredukowało
może do mnie przez chwilkę też coś czuła
ale wszystko się szybko do kasy zredukowało
to jest chyba jej prawdziwa natura
przyjęła tę komunię
czasem na nią wyrzeka
ty jesteś inny - pisze
ale sam jest taka
jeśli czasem chce
to inna by już być nie potrafiła
jeśli czasem chce czegoś innego
uciec od tego, ma to w oczach
dziewczynka, biedactwo, zmęczona
surową dietą pieniądza
to inna by już być nie potrafiła
to nie to miasto, to to co masz pod skórą
kult złotego cielca
zmęczona surową dietą pieniądza i tym
co dla niego musi wycierpieć od ludzi
biedactwo
biedactwo
żadnego wytchnienia, spaceru bez celu,
roweru ot tak, tylko gromadzenie,
trzymanie linii,
odpoczynek to apartamenty i góry
ciągle na poziomie i w obawie przed
ludźmi
nie dam ci się zjeść
sory
biedactwo
biedactwo
nigdy nie nawiązała do swoich romantico smsów
w prawdziwym życiu
do danych na progu swojego domu obietnic
też nie nawiązuje
od kiedy dostrzegła że dostrzegłem kłamstwa
a na prawdę po prostu nie stać
bogatego biedactwa
a to chyba mógłby być początek przyjaźni
szczera rozmowa
Ech, ty niepoprawny romantyku
sam53, 7 października 2025
znów napisałem wiersz
i nie musisz się jego uczyć na pamięć
liczy się sam fakt że przeczytałaś
.
nie liczy się to co przedwczoraj czy wczoraj
napisałem wiersz z przyszłości
a do niej nie można wrócić
w nią można wejść
z wadami z zaletami z obrączką na palcu i bez niej
możesz wejść z uśmiechem bez uśmiechu
z wiarą nie z nadzieją
z marzeniami bo marzenia są podstawą
chcesz żyć poezją musisz uwierzyć w siebie
wybierasz przyszłość żeby było lepiej
.
jeśli kogoś naprawdę kochasz
nie wchodź
Miłość to magia
najpiękniejsza na świecie magia dwojga serc
sam53, 7 października 2025
najpiękniejsze są miłości w pamiętnikach
zapisane wyobraźnią z tamtych lat
w rozwiewanych po ścierniskach srebrnych nitkach
które wrzesień przed wieczorem w ciszy kładł
wybudzone pierwszym świtem z ranną rosą
osuszone ciepłym wiatrem ach ten wiatr
można było wraz z miłością biegać boso
z babim latem kręcił nam się cały świat
piękne jeszcze są miłości niespełnione
te prawdziwe które będą trwać i trwać
nasycone marzeniami których ogień
w innym życiu żalem serca zgaśnie - zgasł
teraz we śnie się kołysze pocałunkiem
tak jak Amor który nagle w wiersze wpadł
i jesienną w złotym listku chciałby unieść
chociaż miłość najpiękniejszą sieje wiatr
Belamonte/Senograsta, 7 października 2025
noli me tengere
równiny bezpieczne i nudne
zimny cel
góra okrucieństwa
ciepły
zmierzch u wrót wód pełnych kijanek
snów
I.
wyobrażasz sobie rękę podaną tonącemu
w ostatniej chwili przed powrotem
dno witające przybysza miliardem łez
i Matkę Boską na brzegu...
ołtarz, płacząca wśród mężczyzn,
mdlejąca z bólu
Może to Matka która potem będzie w niebie
On z Nią w Niebie
Zawsze była, jest z Nim
Kochanka czy Matka rozpacza?
Kochanka czy Matka jest z Nim w Niebie?
W sercu ołtarza
Ta sama kobieta, a różne czasy?
A może w tym samym czasie ta sama kobieta
A może różne kobiety
A może różne choć ta sama
1.
Odszedł do Ojca
Matka rozpacza, że odszedł do Nieba Kochanków
Czy Kochanka, że odszedł do Nieba Ojca?
Ta sama kobieta w różnych momentach
2.
Ale ja wolę myśleć, że to Maria Magdalena
Matka Ich zawiera, to Serce ołtarza
Natura jest u Ojca i On idzie do Ojca i do Natury
Natura staje się prześwietlona rozumem, świadomością,
wiedzą, ale to strata którą trzeba opłakać
Poprzez głęboki sen dociera się Tam za Matką
Kochankowie muszą się spotykać
Podwójny byt Tu i Tam - lustro odbiło? - Nie, to My
w ruchu, w rozpadach i złożeniach,
może nie w pełni zrealizowani, ale
czekający na ciał spotkanie
życia zawołanie
Jestem i Tu i Tam - to już było, to będzie,
to świat Brahmana
Nie wiem, czy Tam to dół czy góra -
to moje pełniejsze istnienie, niezniszczalne -
Kto w to wierzy - w tego atmana - ten wejdzie
w świat :
Balu u Salomona, boginki leśnej Aranjaki,
nieprzejawionej Pełni zza zasłony
zza rzęs bogini przebłyskujący
brzeg
II.
albo aligatora rozszarpującego ciało i ciało
nowej ofiary,
może nowy samochód
Nabicie na dwa pale i smutne opadanie
jak piękny mroczny sobowtór Madonny śni
Czy wspólny rejs rzeką w głębię słońc
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.