23 july 2010
Rzeszów - dzień kolejny
To miasto nad ranem ma inny smak niż nocą,
To miasto miało w nocy oczy złote latarni,
I szkarłatem świeciły mu usta neonów.
To miasto w świetle dnia jest bezkształtną paczką.
W szarym, brzydkim papierze,
Przewiązane brudnożółtą wstążką rzeki.
-W perspektywie nocy było całkiem przyjemne
I kiedy patrzę na nie z okna czwartego piętra
Gdy czerwień wina schodzi lakierem z paznokci,
Po nocnej euforii nie ma już śladu
Ulotniła się wraz z papierosowym dymem
Cała jego poetyckość
Więc teraz patrzę już tylko na niebo nad nim wolne
Blado rano niebieskie
I chmury, co siadają wędrówką zmęczone na blokach,
I płyną dalej, znacznie wolniej
Niż samochody, przechodnie, gwar.
Obojętne na to miasto pod nimi
Co nie patrzy powyżej okien
Wolne
22.V.2010