21 december 2011
wstecznie jak dzieciak zbieram nakrętki
dom zamieniam na cztery ściany luksusowej
dwudaniowy obiad na krupnik
popychany żytnim chlebem
nie zwiedzam już skandynawii
bardziej skupiam się na krajowej biedronce
wypatruję na źdźbłach żubrowej trawy
choć wzrok mi mętnieje
od lektur epopei narodowych
i w piersi coś kołata
od arcydzieł fryderyka
przemyconych na granicy stężenia
ziół leczniczych nuty a-moll
bo gorzkie krople nie chcą już pomagać
na problemy
żołądkowe
więc ręce zacieram
na myśl o kartoflach
uczyłem się od samego wędrowycza
choć żaden tam ze mnie absolwent