31 august 2010
Jesień - kilka kasztanów
niebo powleczone przez podarte brudne
prześcieradła
łopocą i pędzą, chcą do wiosny wytrzeć się z szarości,
wirują nad drogami kasztanowe latawce,
strącają z drzew brązowe kamienie,
październikowe owoce przedszkolaki zbierają
do pierwszego rzeźbienia, będą prawdziwe ludziki,
park mieni się czerwienią i żółci starością,
wszystkie drzewa spieszą gubić liście
tylko limba igliwiem chroni szyszki,
mokre ławki czekają na puch co je ociepli,
zziębnięci szukamy małej dziury w prześcieradle,
płaszczem uprzejmości okrywasz ławkę
na chwilę wspomnienia,
zebranych odruchowo kilka kasztanów
wyrzucasz do stawu gestem zniecierpliwienia ,
nic już nie rzeźbisz,
wdzięczne łyski karmię okruchami chleba,
czasami wpłyną na skrawek nieba.
29.8.10