Poetry

Andrzej Talarek


older other poems newer

17 october 2023

Psalm Trzydziesty Ósmy. Skąd, Boże, ma choroba, skąd moje cierpienie?

Biblia Tysiąclecia: Błaganie nieszczęśliwego grzesznika
Jan Kochanowski: Czasu gniewu i czasu Twej popędliwości

Skąd, Boże, ma choroba, skąd moje cierpienie?
Czy zwykły kaprys losu, czy Twoje zrządzenie?
Moich genów splątanie z nieznanej przyczyny?
Czy jednak Twoja kara za jakieś me winy?

Wszystko w mym ciele chore, rak zżera mi kości.
Wyłem z bólu jak zwierzę, Tyś nie miał litości.
Dopiero medycyna, dzieło rąk człowieka,
ulgę przyniosła ciału. Teraz na śmierć czekam.

Myślę ciągle: dlaczego? Czego nie zrobiłem?
Co zrobiłem bez sensu? Z kim na darmo byłem?
Czego zbyt wiele miałem? Czego znów za mało?
I gdy powinno boleć, czemu nie bolało?

Pytam, czy byłeś przy mnie, gdy to się zaczęło?
Czy sam wolałem życia wtedy wieńczyć dzieło?
Czy pewność powodzenia kiedyś mnie uwiodła,
gdy choroba w me ciało zakradła się podła?

Pytam, a Ty nie słuchasz, bo i tak wiesz wszystko.
Lecz kto mi da odpowiedź, czy boże igrzysko
ze mnie czynisz, czy los mój od wieków Ci znany
i na dysku pamięci przedwiecznej wpisany?

Serce w strachu trzepoce, moc mnie opuściła,
światło w mych oczach zgasło, wszystko jak niebyłe.
Moje lędźwie są w ogniu, nic we mnie zdrowego,
Mojra trzyma nożyce, ja pytam: dlaczego?

Jedyne pocieszenie, że w mojej chorobie
są przy mnie przyjaciele, może i wbrew Tobie.
Wiem, że się boją śmierci, mego umierania,
lecz gdy Ty nie pomagasz, są na me wezwania.

A ja nie chcę ich słuchać, jakbym ogłuchł z tremy,
nie chcę im odpowiadać i jestem jak niemy.
Bo co mam mówić, kiedy wciąż nie znam przyczyny,
czy to ślepy przypadek, czy to moje winy?

Bo kiedyś nie wierzyłem, że istniejesz, Boże.
Dziś też nie wiem, czy wierzę. Jeśli mi pomożesz,
uwierzę bezgranicznie. Mały człowiek ze mnie?
Lecz takim mnie stworzyłeś, pewnie nadaremnie.

Ból mnie ciągle prowadzi i Ciebie zasłania,
redukuje Twą wielkość do mądrego zdania
w świętej księdze, modlitwie. Słucham bez pokory.
Chyba, że mi odpowiesz: nie jesteś już chory.

Jestem na śmierć gotowy. Z Bogiem lub samotnie.
Lecz jak żebrak wciąż skamlę, zgięty w pół, sromotnie.
Mając nadzieję głupią na litość Twą, Panie.
Bo jeśli nie, co z Ciebie i ze mnie zostanie?






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1