30 july 2012
30 july 2012, monday ( DDA? przecież w tym kraju wszyscy piją )
A więc stało się. Idę. Powiedziałam nawet przyjaciółce i ulżyło mi, kiedy stwierdziła, że ma nadzieję, że mi to pomoże. Już godzinę przed umówiona wizytą żołądek miałam jak z kamienia. Ale nie można wiecznie wszystkiego odkładać na później. Poszłam.
Na wejściu wyjątkowo radosna i optymistyczna recepcjonistka w średnim wieku. Pierwsza myśl : w ośrodku leczenia uzależnień nie powinno być ludzi na dragach. Druga, mam nadzieję, że będzie jak najmniej pytań. Niestety. Procedura rejestracyjna, ubezpieczenie, PESEL, zawód, imiona rodziców etc. W końcu ląduję w okoju z dwoma zielonymi, starymi fotelami, i fototapetą o tematyce leśnej.
podobno najpierw trzeba przejść godzinę z terapeutą, który podejmuje decyzję czy potrzebuję odwiedzić grupę terapeutyczną. No świetnie mam udawać biedną i skrzywdzoną, żeby mi to zaproponowali? No ale nie przyszłam tu udawać. Tylko, aby wreszcie przestać to robić. Pani psycholog jest równie radosna jak kobieta z recepcji, więc wszystko co mówię wydaje mi się przesadzone. Na dodatek zadaje mało pytań więc gadam jak najęta i wydaje mi się, że już wszystko wiem. Co mi jest i dlaczego. Głupie.
Po godzinie takiej "terapii" dowiaduję się, że nie ma już miejsc na grupę terapeutyczną w tym roku, ale mogę spróbować w przyszłym. Świetnie. Swoją drog,ą dobrze, że to nie jest grupa dla samobójców jeśli każą tyle czekać.
Mam wrażenie, że podczas tej wizyty sama sobie postawiłam diagnozę i zostałam z tym zostawiona. Kolejną taką umówiłyśmy na za miesiąc. Nie czuję się z tym lepiej. Zmęczyło mnie to gadanie. Na dodatek boję się, że do przyszłego roku porzucę pomysł terapii lub ucieknę gdzieś daleko, żeby nie musieć o tym myśleć jak to zwykle robię.
Na dodatek wracając weszłam do księgarnii. Chciałam nabyć poradnik, o którym dużo się mówi w książkach o DDA, ale pracownica tylko spojrzała na mnie z góry i powiedziała. "My tu nie mamy TAKICH książek." Chociaż nie wyglądała na taką co w ogóle coś czyta.
Może podeszłabym do tego wszystkiego inaczej, gdyby nie ta ciągła niecierpliwość. Może bym się jej pozbyła, gdyby było miejsce na grupie. Nic już nie wiem.
Wracając do domu spotkałam wujka. Był pijany, możliwe że ze szczęścia bo właśnie urodziła mu się wnuczka. Możliwe, że pije od kilku dni i nawet o tym nie wie. Męski wzorzec jak ja pier...
Na dodatek nie był na tyle pijany, żeby mnie rozpoznać. Ale na szczęście jedno 'Nie będę z Tobą rozmawiać jak jesteś pijany." wystarczyło. Chociaż dużo mnie kosztowało po takim dniu.