29 april 2015
nie umiem pisać prozy
Moja mama każdy SMS i rozmowę telefoniczną rozpoczyna od „jak się czujesz?”. Czasem myślę, że ona ma większą świadomość co mogłoby się zdarzyć. Wolę się nawet nie zastanwiać.
„-Nie wymaga pani ineterwencji neurochirurga.”
To może tylko badania kontrolne, ale w tej chwili jestem pewna, że słowa maja moc. Wyszłam z całej sprawy żywa i na własnych nogach. To było teoretycznie dwa i pół roku temu, a czuję jakby minęły wieki. Po pierwszej operacji lekarze utrzymywali mnie w stanie śpiączki farmakologicznej. Chyba wtedy zaprosili moją mamę do sali, gdzie jak dla studentki medycyny, pokazali jej szczegółową prezentację, co krok po kroku działo się w trakcie zabiegu oraz zapoznali z jego konsekwencjami. Nigdy się nie dowiedziałam jaką treść miała tamtejsza prezentacja. Czasem jestem ciekawa, w inne dni wolę żyć bez takiej wiedzy. Natomiast każde pytanie o moje samopoczucie powoduje podejrzenia, ze czegoś ważnego mi nie powiedziano. Prawdopodobnie bardzo słusznie, bo ja jeszcze na kilka godzin zanim wzięto mnie na salę operacyjną martwiła się ile włosów mi zgolą i byłam przekonana, ze za tydzień wyjdę ze szpitala i poza bliznami zbyt wiele się nie zmieni. Być może gdybym wiedziała to co wiem teraz nie podpisałabym wtedy zgody na zabieg operacyjny, a tym samym skazała się na. Wolę nie wiedzieć.
* Podono każdy nosi w sobie książkę. Ja ie ukrywam, że bardzo chciałabym robić z tego dłuższą formę, jednak jeśli warsztatowo jest co najmneij tak źle jak mi się wydaje to dalszej cześci nie będzie.