15 august 2010
Narkotyczność
Została sama w pokoju.
Podeszła do okna. Przyłożyła do niego dłoń.
Zamarła. Zdjęła z dłoni pierścionek, przyłożyła do piersi; po czym cisnęła nim o ścianę.
„Nigdy więcej! - krzyczała- Nigdy więcej!”
Po czym na ugiętych kolanach opadła na podłogę. Nie zdołała dłużej powstrzymywać łez. Wypiła resztę wina, ale wcześniej potłukła oba stojące obok butelki kieliszki. Wyjęła z lodówki drugą butelkę. Ją też opróżniła. Później przyszedł czas na szukanie pierścionka. Nerwowe przeglądanie albumu ze zdjęciami w poszukiwaniu, tej jednej fotografii.
Tej z ich wspólnego wypadu z góry. Kiedy nie wziął ze sobą komputera, wyłączył telefon i nawet słowem nie wspomniał o swojej pracy. Bo on tak naprawdę poślubił swoją pracę. To nic, że oświadczył się jej i sam wyznaczył datę ślubu. On dużo wcześniej poślubił swoją pracę.
Kiedyś zażartowała publicznie, że woli, by romansował z pracą, niż z blond sekretarką. Wtedy wolała. Teraz chyba zniosłaby nawet inną kobietę, bo ta kobieta nie odbierałaby jej go na dni, noce tygodnie, a na pewno nie odebrały by jej go w wigilię. Praca zwykła odbierać jej go coraz częściej i na coraz dłużej. Może nawet ta kobieta zrozumiałaby, że ona też potrzebuje jego czasu, uwagi, bliskości. Bo on, kiedy był, zawsze słuchał, był czuły i delikatny, czasem nawet romantyczny. Ale czas miał zawsze
ograniczony, był gościem w ich wspólnym domu. Nie potrafiłukryć tego jak bardzo ją kocha i zawsze jej mówił, że chce jej dać wszystko na co zasługuje. Te wszystkie wyjazdy, spotkania,konferencje, projekty, kontrakty to wszystko było dla niej. Chcąc zapewnić jej wszystko pozbawił ją samego
siebie. Nie widział tego. Był z siebie tak bardzo dumny. Ten dom i ten piękny czerwony, sportowy samochód-to wszystko było dla niej. Ona miała po prostu być. Być taka piękna i inteligentna. Być i cieszyć się z tego wszystkiego. Nie potrafiła. Od dziecka zawsze potrzebowała dzielić sięwszystkim, najbardziej szczęściem.
Zadzwonił telefon.
- Czy mówiłem Ci dzisiaj jak bardzo Cię kocham?
- Tak, kilka razy.
-Nieważne. Kocham Cię! Jak nigdy nikogo! Jesteś najlepszym, co mi się wżyciu przytrafiło. Będę tęsknił, ale to tylko dwa tygodnie.
-Ja już tęsknię. Kocham Cię. Wracaj szybko!
Odłożyła słuchawkę, ale ciągle słyszała w myślach „To tylko dwa
tygodnie” Dwa tygodnie? Dwa tygodnie? 'Ja bez niego nie potrafię
zorganizować nawet mycia zębów.'- warknęła do samej siebie. Jestem jak pod wodą bez aparatu tlenowego, mogę
się udusić w mniej niż trzy minuty. Tylko, że te dwa tygodnie nie będą się znacznie różnić od ich codzienności. Nie będzie tylko wracał na noce, bo on wychodził z domu, gdy zaczynało się robić dziś lub kiedy budziło się słońce, a wracał, gdy na zegarze już było jutro. Pozbawi ją tylko tych kilku godzin swojej obecności. Będzie słał maile i smsy , będzie dzwonił. I naprawdę będzie tęsknił. Ona i tak będzie się kładła spać wzimnej pościeli i budziła się w pustym łóżku. A to, że w nocy on pozbawi ją swojego dotyku i tej bliskości, której jest tak głodna. Do tego już
chyba przywykła. Dni będą takie same, pozbawione oczekiwania na to, aż wślizgnie się do ich sypialni w nocy, ale pełne oczekiwania na jego powrót. A noce jakoś strawi.
Zmieniá to za dwa tygodnie. Na kilka moze kilkanacie dni, gdy ona znów ona ugotuje mu jego ulubione carbonara, wypiją jej ulubione wino, pójdą na godzinę, możliwe,że nawet dwie do sypialni, a później ona znów przyłoży dłoń do szyby i ciśnie pierścionkiem o ścianę. Tylko po to, by go potem rytualnie z powrotem założyć. Zrobi to, bo tylko tak potrafi walczyć z
bezsilnością. Gdyby tylko mogła go nie kochać, gdyby tylko mogła nie czuć się tak cudownie, gdy jest blisko. Odeszłaby. Potrafiłaby przecież mieszkać w wynajętym mieszkaniu i jeździć tramwajem. Potrafiłaby znakomicie. Nigdy mu tego nie powiedziała. Nie mogłaby odebrać mu tej dumy, jaką napawała go świadomość, że zapewnia swojej kobiecie wszystko na co ona, według niego zasługuje. Wszystko oprócz siebie. Odeszłaby dawno. Gdyby to było tylko odejście od tego domu,samochodów i luksusu. Odeszłaby już dawno, ale od niego? Od narkotycznoscd niego odejść by nie potrafiła. Wolała nawet nie próbować. Był
dla niej jak heroina. Odważyła się na pierwszy dotyk, więc trwała w tym.
Żałowała tylko, że nie pozwalał jej na przedawkowanie.