12 may 2010
CHLEB
Codziennie przychodził po chleb
Wyciągał brudne  poranione ręce
Na dłoniach w otwartych bliznach 
żerowały pasożyty krzywd.
Szorstkość skóry pomieszana z fragmentami niemowlęcego aksamitu.
Chował w przenoszoną reklamówkę kolejny dzień .
Jutro znowu będzie
Czekanie z prośbą o błogosławieństwo.
 Poetry
Poetry Prose
Prose Photography
Photography Graphics
Graphics Video poems
Video poems Postcards
Postcards Diary
Diary Books
Books Handmade
Handmade