26 january 2015
Katatonie
Umęczony ciszą z wewnątrz płynę
ścieżką. Bliżej nieznaną, byle do końca.
Noc rozpościera ramiona, chłonie słowa
bez związku wyplute w ciemności.
Sterylne cienie wspomnień plączą nogi
w nieuchronność. Na widnokręgu świt
albo płonie miasto i jego wszystkie sprawy.
Wołam, chociaż na pewno nie przyjdziesz.
Uwięziony w wąskim gardle przeznaczeń
doczekam dnia. Później będzie tak samo
i inaczej, więc zamknę oczy, by dotrwać
ciszy. Zewnętrznej.
Utonę w ścieżce. Znanej, od początku