14 june 2016
Bolesne wzrosty
Coraz częściej powracam do ciszy
wewnątrz łona, ciepłej wody,
ukojenia embrionalnego.
Prawie brak zewnętrzności, jednak życie
zachłannie wciąga spokój, rozszerza
pole widzenia.
Aż po nieznany horyzont.
I jeszcze dalej, poza słowa,
cienie wypalone na ściankach naczyń
niosących krew.
Później już tylko blizny
pośmiertne. Oraz pamięć, zanikająca
jak puls.
Niektórzy twierdzą, że pierwszy krzyk
to także agonia.
Poetry
Prose
Photography
Graphics
Video poems
Postcards
Diary
Books
Handmade