Poetry

Sztelak Marcin


older other poems newer

17 july 2017

Cienizna

 
Dzień czterdziesty, pada,
nie pora na wniebowstąpienia.
 
Zresztą w pierwszym duszno,
a im wyżej tym gorzej
– krówki boże i szaleńcy.
 
Pokorne cielęta na uczcie wznoszą
toasty za niewiernych i hosanny
albo alleluje.
 
Ciężko odróżnić w parterze.
Jedno pewne – na dół bliżej,
w każdym razie z górki.
 
Siódmy grzech główny
oraz wcześniejsze.
Już się nie mieszczę w uchu,
nawet igielnym. Przeklęty.
 
Na pocieszenie błogosławiony
spokój po deszczu.
I kałuże.
 
Wszystko po drugiej stronie tęczy.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1