Poetry

Sztelak Marcin


older other poems newer

18 december 2017

Czcze milczenia

Obciążony skazą miłosierdzia rozsupłuję
życiorysy. Na rogatkach miast,
gdzie drogowskazy wyznaczają marszruty.
Przeciwne do ruchu.
 
Więc frasobliwie wybieram skróty i prowadzę
skazańców na manowce. Lub bal.
Tam pieczemy ziemniaki w popiele,
karmiąc nimi strachy na wróble.
 
Wcześniej wycinamy im usta, okrutne,
wąskie kreski broczą słomą.Bez słowa skargi.
 
Przed nami droga zapada się w przedpiekle,
a dookoła anioły suszą skrzydła.
Zamokłe po upadku.
 
Cisza natrętnie zwiastuje. Kolejny
dzień na przykład.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1