Poetry

Sztelak Marcin


older other poems newer

7 june 2023

Klub niedoszłych filozofów (2)

O poranku poruszamy
palcami u stóp, licząc na konstruktywną
dysputę z szumiącą wodą
w tle.

Mimo szczerych chęci zdarte gardła
odmawiają posłuszeństwa.
Pozostaje gestykulacja, lecz z pustego
w próżnie, do tego nie da się ugryźć
nawet kęsa.

Śniadanie wystygnie, nawet zimne.
Paradoks nie pozwalający z czystym
sumieniem pościelić łóżka.
Nie wspominając o otworzeniu drzwi.

Kolejny dzień spisany na straty,
klucz rdzewieje pod wycieraczką.
W zanadrzu odwieczna zagadka okien
czystych niczym kryształ,
mimo oklejenia setkami pism.

Ulotnych jak dym,
snujący się tu i ówdzie, szczególnie
na wysokości zamurowanej wentylacji.

Pocieszenie odnajdujemy w jutrze,
nastąpi do siedmiu roboczych dni.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1