Poetry

Sztelak Marcin


older other poems newer

7 august 2023

Wypociny

Gotuję dusze (w liczbie mnogie)
w sosie z błękitów.
Obiad godny pana i władcy
dziurawych spodni.
Oraz anielskich skrzydełek
wiszących w piwnicy na kołku
tuż obok powideł.

Z robaczywych myśli, zapasteryzowane
przydadzą się na czarną godzinę,
tuż przed świtaniem.
Kiedy ranne wstają zorze
i rozpraszają dymy
papierosowe.

Jeszcze tylko kawa
poparzy przełyk i można wychodzić,
aby iść w prawo, lewo oraz prosto,
nie całkiem wiadomo
po co.

Ale podobno liczy się droga
i powroty w objęcia
barłogu, w którym sny
o kiszeniu kapusty oraz ciągłym
spadaniu, szczególnie na podłogę.

Brudną aby zachować ślady
stóp. Dla potomnych
czyli dzieci sąsiadów.

A tak zupełnie szczerze
to pełen niewiary, jednak wierzę,
że życie jest
tylko odrobinkę przereklamowane.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1