Poetry

Sztelak Marcin


older other poems newer

1 june 2010

Krzyże pokutne

Chrzęst, chrzęst – po śniegu, zapadam się głębiej w zimę, po kolana,
po czubek nosa. I tak dalej nie widzę, powszechna choroba. Życzę
sobie wszystkiego najlepszego, a przed wszystkim wzroku z dobrze
rozwiniętą wybiórczością (belka w oku i et cetera, i vice versa).

Nie mam ochoty na zabawę wysublimowaną formą owijania w bawełnę,
zawsze mi się mylą półsłówka. Mam jedynie siedem życzeń, albo nieszczęść,
zależy które szybciej. Skoro już popełniłem grzech śmiertelny
życia, nie muszę się zachwycać każdą poezją i każdym księżycem.

Zresztą miłość to często proza, niezamknięty sedes, bielizna na grzejnikach.
Tymczasem depresja i psychoanalitycy zbierają zasiew, jak sobie pościelisz
i tym podobne. (Zygmunt Freud czai się pod kozetką i powieką). Bandyci,
niekoniecznie jednoręcy, suszą zęby, gdy skaczący z mostu krzyczy: człowiek

człowiekowi umywa ręce. Zastanawiam się jak wytłumaczyć głuchemu synkowi
sąsiada jak to jest z tym chrzęstem. Lepiej mu powiem, że choinki umierają młodo,
biel jest brudna i wszyscy jesteśmy nawozem. Nie usłyszy, a będę mógł się poczuć
nonkonformistą, buntownikiem i – mam to na końcu języka

- poetą.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1