Poetry

Edmund Muscar Czynszak


older other poems newer

6 december 2010

Zimowe szkice malowane słowem

Dachy pokryte czapami śniegu
słońce puszcza mroźne oko,
błyszczącymi iskierkami
zdobi sosnę smukłą i zaspę głęboką.
 
Chłody oddech poranka
siną kredką znaczy twarze,
jeszcze się nie rozpoczęła
lodem skuła w parku stawek.
 
Rój białych motyli
nad głowami szybuje,
dzieci bałwany lepią
kominy dymem plują.
 
Gzymsy obsiadły sople
rzeźbione wlodowatej wodzie,
kiedy je spotykam
przechodzę na drugą styrane.  
 
Gdy dzień oczy przymyka
księżyc z mroźnym spojrzeniem
po opłotkach się panoszy,
niedźwiedzie w sen zapadają.
 
I tylko gorące serca
trzymają stały ciepły klimat
choć zimne mamy dłonie
nie straszna nam zima.
 






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1