3 september 2010
"Uczucie napotkane w gęstwinie " Rozdział-1 część-2
Rozdział - 1
Po przyjeździe na miejsce natychmiast
ku uciesze dziecka skierowali się do koni, wykupił dla chłopca godziną jazdę na
kucyku a Beacie zaproponował, aby usiedli w pobliskiej restauracji z widokiem
na plac, po którym jeździł chłopak. Kobieta początkowo zatroskana, aby chłopcu
nic się nie stało, nie chciała zgodzić się na jego propozycje. Lecz jednak po
kwadransie stania i upewniwszy się, że chłopiec ma należytą opiekę przystała na
propozycje pójścia do restauracji. Kiedy już się tam znaleźli poczuła
pragnienie napicia się czegoś?
To, co, od czego zaczynamy kawa,
herbata? –zapytał
Ja może poprosiłabym o wodę niegazowaną,
jeśli mogę- odparła jakby nieco speszona.
Proszę bardzo a następnie ja wezmę
sobie kawę a dla ciebie? –powiedział uśmiechając się.
To może i ja poproszę kawę. –przyjęła
zaproszenie.
Proszę bardzo cieszę się, że przyjęłaś
moją propozycje- powiedział zadowolony.
A miałam inne wyjście?- odparła z
lekkim uśmiechem.
Powiedziałeś to w sposób, jaki mówi zawsze
do mnie mój mąż, nieznoszący sprzeciwu, choć ty zrobiłeś to o wiele milej.- dodała
Beata.
A powiedz mi jak ci się teraz dalej
żyje czy próbowałaś porozmawiać z mężem powiedzieć mu o tym, co czujesz?- Rozpoczął rozmowę po powrocie z bufetu i
złożeniu zamówienia, delikatnie starając się nie naciskać na temat rozmowy.
Choć ciekawość dalszego ciągu historii,
jaką poznał kilka miesięcy temu wciągała go coraz bardziej. Jednocześnie
docierała do niego myśl, że staje się dla niego osobą, której los zaczyna się
wplatać jakąś niewidoczną nicią w jego obecną sytuacje. Sam już nie wiedział
czy to tylko zwykłe współczucie, czy coś większego, czego nie ośmielał się
jeszcze wypowiadać w swych podskórnych myślach. Była nie wątpliwie miłą bardzo
ciepłą i kontaktową osobą i choć może nie była by pewnie najlepszym materiałem
na mis to jednak było w niej coś, co zaczynało zniewalać jego już dojrzałe i
pełne realizmu spojrzenie pana w tak zwanym średnim wieku.
O czym się tak zamyśliłeś - przerwał niezamierzone
jego milczenie.
O tobie oczywiści – odpowiedział
natychmiast ze szczerym uśmiechem.
Pytałeś czy rozmawiałam z mężem,
próbowałam, ale ja już nie potrafię z nim rozmawiać.-oddała mimo chodem
odpowiadając na poprzednie pytanie.
Ale powinniście usiąść i szczerze
porozmawiać – powtórzył uparcie.
On już ze mną nie rozmawia on tylko
czasami do mnie mówi- powiedziała z naciskiem.
Nastąpiła nieoczekiwana cisza a oczy Beaty
zaczęły nasiąkać łzami. Poczuł, że dalsze prowadzenie tej rozmowy wprowadza zły
klimat do ich spotkania. Do stolika podeszła kelnerka z kawą ciastkami i lampką
wina, realizując zamówienie postawiła tace z ciastem i pytając - Przepraszam wino,
dla kogo?
Dla tej pani oczywiście ja prowadzę-
odparł natychmiast.
Marian czy ja mogłabym mieć do ciebie
ogromną prośbę nie postępuj tak ze mną, mam do ciebie ogromny szacunek i jestem
ci bardzo za wszystko wdzięczna, ale kiedy tak postępujesz decydując ciągle za
mnie przypominasz mi bardzo mego męża Artura – powiedziała spokojnym, ale
zdecydowanym tonem, kiedy kelnerka na chwile oddaliła się od ich stolika.
Bardzo cię przepraszam masz racje
zbyt często decyduje za ciebie, przepraszam postaram się to ograniczyć- mówiąc
to pocałował ją w rękę.
Dłoń jej zadrżała ze strachem czmychając
na kolana schowane pod stolikiem w jej spojrzeniu pojawiło się zakłopotanie graniczące
z pytaniem. I on odczuł, że jego spontaniczne zachowanie było zbyt daleko idące
mocno odkrywające jego rodzące się uczucie, którego nie był jeszcze wstanie sam
poprawnie zinterpretować.
Smacznego życzę państwu miłego pobytu
w naszym pensjonacie- powiedziała kelnerka kończąc rozkładanie zamówionych
produktów.
Przepraszam, państwo pozostaną u nas
na dłużej – zapytała na odchodne.
Nie po obiedzie wracamy do miasta-
odparł natychmiast Marian.
O obiedzie nie było mowy
–zaprotestowała natychmiast Beata, choć wyczuwał w jej głosie, pewne zadowolona
z powstałej sytuacji.
No chyba nie będziesz aż tak okrutna
i nie pozwolisz abym dzisiaj był bez obiadu, a ja stołuje się teraz w lokalu
obok pracy i już teraz nie zdarzę do czternastej, bo do tej godziny mogę
pobierać obiady abonamentowe – powiedział zdecydowanie, ale bardzo spokojnie.
Dlaczego chcesz wydać na mnie i moje
dziecko tyle pieniędzy i poświęcasz tyle czasu –zapytała zaniepokojona jego
postępowaniem kontynuując rozmowę mówiła- jestem dla ciebie obcą osobą,
przepraszam za moją szczerość, ale nie bardzo rozumiem twoje zaangażowanie w
moje sprawy?
Kończąc nagle zapytała- czy ty odę
mnie czegoś oczekujesz wypaliła szczerze i nie spodziewanie wprawiając go w
pewne zakłopotanie.
Przez chwile zapanowało milczenie widać,
że jej bezpośredniość wprawiło go w pewne zażenowanie. Wiedział, jaka powinna
być jego opowiedz, lecz w milczeniu zbierał myśli, aby jasno i precyzyjnie
przedstawić swoje zamiary. Z baru dobiegała spokojna nastrojowa muzyka, ogromne
przeszklone okna były pełne słońca. Jej miła, choć zakłopotana buzia
symbolizował spokój i ciepło, czół jak zaczyna dotykać go piętno jej subtelnego
uroku.
Rozpoczął nie pewnie, lecz spokojnie
usiłując jej wytłumaczyć powstałą sytuacje i swoje zachowanie.
Beato rozumiem twoje zakłopotanie i podejrzenia,
co do mojej osoby i moich zachowań. Poznaliśmy się jak pamiętasz w sposób nie
szablonowy nie usiłowałem cię uwieść czy też przepraszam za słowa poderwać.
Lecz spotkanie z tobą wywarło na mnie durze wrażenie i to nie z powodu twej
urody tylko sytuacji, w jakiej obsadziło cię życie. Choć przyznaje szczerze, że
jesteś ładną kobietą i bardo mi się podobasz. Lecz jestem realistą i wiem, że
jesteś mężatką może nie do końca szczęśliwą, ale mężatką. Jest także między
nami ogromna różnica wieku, bo o ile dobrze liczę jesteś o de mnie siedemnaście
lat młodsza. I to znaczny sposób eliminowałoby moje plany połączenia się w
związku formalnym czy też tak zwanym wolnym związku. Nie zamierzam także i tu
przepraszam za moje zapewne zbyt idącą szczerość proponować ci jakiejś miłości
za pieniądze czy coś podobnego. Nie jestem mężczyzną o tego typu
zapotrzebowaniu. Chodzi mi tylko o to, aby ci w jakiś niewielki sposób pomóc przez
ten trudny okres przebrnąć, jaki w tej chwili przechodzisz. Tak, więc kończąc
moją myśli usiłuje ci Beatko powiedzieć, że nie jesteś mi obojętna z racji
naszej nazwijmy to tak, wspólnej wiosennej przygody w bulwarowej gęstwinie. I
przyznaje się szczerze, że spotkanie a tobą wywarło na mnie ogromne niezapomniane
wrażenie. I to jest tyle i tylko tyle i proszę cie nie obawiaj się mnie, bo
moje postępowanie wobec ciebie jest szczere i nie ma żadnych podtekstów czy
oczekiwań w stosunku do twojej osoby. Tak, więc jeśli czujesz się w moim
towarzystwie źle a moje zachowanie w stosunku do ciebie uważasz za nie właściwe
to bardzo cie przepraszam i oczywiście natychmiast możemy wracać do miasta.
Choć przyznasz, że i ja mogę się poczuć nieco obrażony, że w ten sposób mnie spostrzegasz,
choć jak sądzę nie daje ci takiej podstawy. Lecz jeszcze raz cię proszę nie
traktuj mnie jak wroga, lecz postaraj się widzieć we mnie przyjaciela o to cię
bardzo proszę –zakończył swój długi monolog poczym pomału wstał dodając na
koniec.
Ja teras pójdę na plac, bo zdaje się
już minęła godzina i odbiorę twego syna a ty proszę cię pozostań tu wypij
spokojnie kawę, nie wstawaj proszę zaprotestował stanowczo, kiedy zauważył, że
zaczyna wstawać, przemyśl to, co powiedziałem jak powrócę tu z Bartkiem,
powiesz mi czy pozostajemy tu jeszcze przez godzoną czy natychmiast wracamy
decyzja należy do ciebie a ja uszanuje to, co postanowisz a teraz zjedz ciastko
spokojnie my za kwadrans będziemy- powiedział bardzo spokojnie dotykając lekko
jej ramienia i wyszedł z lokalu.
Tak jak przewidywał chłopiec właśnie
zakończył jazdę i pełen promiennego uśmiech siedział na ławce wpatrując się w konia,
na którym jeździł.
Proszę pan proszę pana -zawołał jak
tylko go zobaczył.
Ale było fajnie, a gdzie mama
-zapytał zaniepokojony.
Mama czeka na nas w kawiarni zaraz do
niej pójdziemy- odpowiedział.
Ale ja nie mam mojego wózka został w
samochodzie- odpowiedział z zakłopotaniem Bartek.
No to mamy problem kolego i to
poważny, pozostaje ci tylko mój grzbiet – odpowiedział mu z uśmiechem i kucając
obok ławki wskazując swoje plecy zawołał - wskakuj!
Chłopiec mocno zdziwiony jego
propozycja wykonał jego polecenie nie zgranie gramoląc się na jego plecy, a
kiedy już tam się znalazł powiedział nieśmiało – już jestem.
Mówi się wio- zawołał Marian.
Ale pan jest człowiekiem-
zaprotestował chłopiec.
Kiedy znaleźli się już przy kawiarni
spotkali się z Beatą, która widząc Mariana niosącego chłopca wyszła im naprzeciw?
Widok ten zaskoczył go nie, co lecz zdawał sobie sprawę, co on może oznaczać. Zdejmując
chłopca delikatnie z pleców powiedział spokojnie- jak rozumiem zaraz wracamy do
domu?
Kobieta podeszła do niego i delikatnie
dotykając jego dłoni i częstując go swym sympatycznym ciepłym spojrzeniem
powiedział – bardzo cię przepraszam byłam nie sprawiedliwa w swej ocenie, ale
ja już naprawdę gubię się w tym wszystkim czasami trudno mi odróżnić, kto wróg,
kto przyjaciel. Nie gniewaj się na mnie proszę oczywiści zostańmy jeszcze trochę,
ale pamiętaj, że po szesnastej powinnam być w domu.
Oczywiście tak będzie i nie masz mnie,
za co przepraszać ja cie rozumiem –odpowiedział pospiesznie jak by bał się
zmiany zdania. I delikatnie biorąc jej dłoń pocałował ją nie postrzeżenie w
dłoń. Tym razem nie protestowała.
Ja również przepraszam! – powiedział.
Mamo mamo wiesz jak było fajowo –
przerwał ich rozmowę Bartek już nie, co zaniepokojony, że jest jakby zapomniany
w rozmowie nieznanego mu jeszcze pana i matki.
Wiesz pan powiedział, że będzie
zemnie prawdziwy dżokej, już nie musisz wciąż prosić tatę, aby nas zabrał tak
się cieszę, że ty przyjechaliśmy, mamo podziękuj panu proszę- chłopiec mówił
pełen euforii po przebytej przejażdżce konnej.
A ty nie może sam panu podziękować –
przerwała mu matka.
Dziękuje panu bardzo bardzo dziękuje-
wykrzyczał chłopiec chwytając mężczyznę za rękę.
A więc skoro już żeśmy sobie
porozmawiali to proponuje szybko wracać do stolika, bo tam mama zamówiła dla
ciebie fajne ciacho- przerwał Marian mrugając porozumiewawczy do kobiety i
posadził chłopca na przyniesiony z samochodu wózek inwalidki.
Ten pogodny i jakże zbliżony do rodzinnego
nastrój towarzyszył już do końca ich pobytu w stadninie, po zjedzonym obiedzie
wyjechali z godnie z obietnicą po piętnastej z powrotem. Chłopiec już po paru
kilometrach zaznał zmęczony niespodziewanymi emocjami. Jechał wolno chcąc jak
najdłużej przebywać w towarzystwie tak miłej i sympatycznej kobiety, także i
ona wydawała się być zadowolone ze spędzonego czasu w jego towarzystwie.
Rozsiadając się wygodnie na przednim siedzeniu jego samochodu zaczęła nie
spodziewanie wspomnienia z okresy swej młodości.
Ja pochodzę małej wioski czterysta
kilometrów z tond w domu było nas sześcioro mam pięciu braci, kiedy poznałam
Artura miałam dwadzieścia pięć lat w mojej wiosce byłam uważana za starą pannę
tak, więc kiedy zaczęłam się z nim spotykać moi rodzice jak i moi bracia
strasznie mnie do małżeństwa z nim zachęcali. Ja nie była do końca pewne, że to
jest właściwy człowiek, lecz chciałam już się wyrwać z tej wioski i wyzwolić
się z pod wpływu moich braci. Po przyjeździe do miasta szybko się przekonałam,
że niewiele jest miłości w naszym związku. Zanim się pobraliśmy byłam w ciąży i
to jeszcze bardziej przekonało moich rodziców, że dziecko musi mieć ojca a baba
z brzuchem powinna mieć swego chłopa. Lecz niestety poroniłam w piątym
miesiącu, Artur o wszystko obwiniał i obwinia mnie. Nie raz jeszcze o tym wspomina,
że nawet dziecka porządnie nie potrafiłam donosić. On pochodzi z bogatej
rodziny wywodzącej się z klasy inteligenckiej. Początkowo przyjecie z ich
strony było dobre, lecz kiedy widzieli, że jest wiecznie ze mnie niezadowolony
także i ich stosunek do mnie się zmieniał. Ja mam skończoną trzyletnią zawodową
szkołę gastronomiczna, kiedy nie było jeszcze dziecka zaproponowałam, że może
pójdę do technikum, lecz o wtedy się oburzył, że po to, aby jemu gotować to nie
musze mieć średniego wykształcenia. Nie powiem na mój ubiór nie szczędził
zawsze lubił mieć koło siebie zadbaną laleczkę, lecz kiedy zbyt często
włączałam się w dyskusję mówił, co ty wiesz dziecino. Bo ja jestem o dziewięć
lat młodsza od niego. To, co mnie już teraz z nim łączy to Bartek, choć sama
już nie wiem? Często mi wypomina jak jesteśmy sami, że nawet dziecka normalnego
nie potrafiłam urodzić tylko niewydarzonego kalekę jak często nazywa Bartusia -
mówiła z pewnym zawodem kontynuując swoją opowieść. Czasami przebywając z jego
rodziną czy przyjaciółmi wydaję mi się, że się mnie wstydzi, mego zachowania
nawyków wyniesionych z miejsca, w jakim się urodziłam. Ja już pogodziłam się z
rola usłużnej gosposi, do jakiej sprowadza się nasz związek tylko boli mnie, że
tak nie wiele dla niego znaczę.- zakończyła swoją opowieść i przez pewien czas
jechali w milczeniu.
Czy on cię bije? -zapytał nagle.
Nie nigdy mnie nie uderzył, choć
czasami wolałabym, aby mnie uderzył, ale aby traktował mnie jak kobietę-
powiedziała po krótkiej chwili.
Nie rozumie?- zapytał zdumiony.
W towarzystwie jest dla mnie bardzo
miły odzywa się do mnie z szacunkiem, całuje, uśmiecha się miło. I wtedy chcę,
aby ta chwila trwała wiecznie, bo kiedy zostajemy sami powtarza z przekąsem ja
cię zaraz sprowadzę na ziemie wiejska zdziro. Oj przepraszam, ale się rozgadałam,
po co ja ci to wszystko mówię.- zakończyła rozmowę już nie, co łamiącym się
głosem.
Ja cię doskonale rozumiem i wiesz mi
czasami jest dobrze swoje żale wyrzucić z siebie. A ja nie jestem twoim wrogiem,
lecz pragnę być ci przyjaciele pamiętaj. – mówił przejmując inicjatywę rozmowy.
Czy masz tu jakąś swoją rodziną czy
swoich przyjaciół? – zapytał.
Nie nie mam tu nikogo w tych
stronach- odpowiedział krótko.
Znaleźli się na osiedlu, na jakim
mieszkała, zauważył u niej lekkie podenerwowanie. Tylko chłopiec cieszył się z
powrotu do domu.
Czy mam podjechać pod dom czy
zatrzymać się na pobliskim parkingu?- zapytał
Zatrzymaj może tam – powiedziała
wskazując miejsce na poboczu daleko od domu.
Po zatrzymaniu pomógł jej rozłożyć
wózek chłopca i posadzić go na nim. Sprawiała wrażenie kobiety wylęknionej z
jej twarzy znikł jej miły spokojny uśmiech. Wyraźnie chciała, aby się jak
najszybciej oddalił.
Dziękuje ci bardzo to był wspaniały dzień,
jakiego nie spędziła od wielu wielu lat, bardzo ci dziękuje. Dziękuje także za
syna sprawiłeś mu wspaniałą frajdę. – powiedziała i zaczęła się pospiesznie
oddalać.
Gdzie cię mogę znowu spotkać? – zawołał
cicho.
Za miesiąc znowu będę na badaniach w
przychodni gdzie teraz, dokładnie za miesiąc dodała i zniknęła za rogiem nie
wielkiego osiedlowego sklepiku.
Wsiadł do samochodu i powrócił do
swego domu, kiedy znajdował się na klatce schodowej zadzwonił jego telefon
komórkowy. W słuchawce usłyszał głos kolegi i co Marian nasze dzisiejsze
spotkanie aktualne po siedemnastej pamiętasz. Oj przepraszam, ale dzisiaj to
będzie pewnie nie możliwe ma jeszcze parę spraw do zamknięcia. Może jutro, co?
Bardzo cie przepraszam, że tak wyszło. Nie ma sprawy to jutro jeszcze potwierdź
czy spotkanie będzie aktualne, trzymaj się. – zakończył rozmowę głos w komórce.
Czuł, że tego popołudnia chce być
sam, wiele spraw przemyśleć przeanalizować dzisiejsze niespodziewane spotkanie
z Beatą. Siadając w pokoju otworzył piwo i powoli sącząc jej zatapiając się w
myślach. Dotychczas był przekonany, że czas, jaki go dzieli od poprzedniego
spotkania z tą kobietą skutecznie zatrze w jego pamięci wrażenie, jakie zrobiła
na nim zwykła młoda dziewczyna. Lecz dzień dzisiejszy przekonał go, że tam to
spotkanie nie pozostanie bez wpływu na jego obecne postępowanie. Dlaczego ona
mnie tak intryguje przecież jest osobą, jakich dotychczas spotykałem wiele?
Poziom w butelce systematycznie opadał, lecz wiele pytań pozostawało wciąż bez
odpowiedzi. Chciały jej jakoś pomóc wyrwać z miejsca, w jaki się znalazła, lecz
cóż nie może rozwalić czyjeś małżeństwo. A może ona sama nie wie, czego tak
naprawdę chce. Przecież nie zaproponuje jej mieszkania u siebie, bo tak
naprawdę nie wiele ją zna, było by to za w wcześnie przecież dopiero osiem
miesięcy temu pochował żonę. Przecież ona jest o de mnie wiele młodsza za wiele.
Usiłował przywołać swoje myśli do porządku poskromić nie zdrowe pragnienia. Tak
miotając się z własnymi myślami zasnął, na kanapie spotykają się z nią ponownie
we śnie pełnym nie dorzeczności. Obudził go chłód, jaki zaczął nękać jego
ciało, na zegarze zbliżała się godzina dwudziesta. Zjadł kolacje i postanowił
przejrzeć zaległą prasę, nie było to łatwe, bo myśli uparcie wracały do
przedpołudniowego spotkania. Kolejny dzień wpisał się w kalendarz jego zająć
nowymi sprawami szarej codzienności.
Różaniec paciorków szarych chwil coraz bardziej odartych ze
słonecznych pogodnych uśmiechów, nie uchronnie zmierzał w kierunku jesieni. Nad
rzeczne bulwary ponownie zmieniały swoją scenografie, szkolne podwórka znowu
zaczynały tętnić życiem. Im bardziej oddalał się od tego bolesnego momentu
śmierci żony czuł jak coraz bardziej wyzwala się z wspomnień, jakie nadal
towarzyszyły mu po stracie towarzyszki życia. Lecz jednocześnie pęczniało w nim
uczucie potrzeby spotkania się ze swoją nową znajomą. I choć jeszcze nie
potrafił sobie odpowiedzieć czy jest to zwykła ciekawość, czy coś na kształt
rodzącego się uczucia, czy tylko zwykłe współczucie kobiecie uwikłanej w źle
ulokowane uczucia. Myśl o dziewczynie pozostawionej samej sobie nie opuszczała
go żadnego dnia. I znów zaczynał czuć się jak dzieciąt lat temu, kiedy poznał
swoją Marie. Regularne niedzielne wizyty u zamężnej córki, i niezapowiedziane
wizyty syna, który swój dalszy los poświęcił armii zawodowej. Wypełniały jego
bardzo prosty i monotonny trybem życia, wdowca, który ponownie poszukiwał swego
miejsca na ziemi.
Dzień następnego
spotkania z Beatą wyznaczała czerwoną kropką na dużym ściennym kalendarzu,
który wisiał w przedpokoju. W miarę zbliżania się terminu spotkania tętno
płynących chwil zwalniało. Kolejny dzień wydłużał się do nie skończoności,
kolega z pracy czół jak wzrastała w nim agresja. Pytanie czy się znów zobaczy z
blondynką o pogodnym spojrzeniu oplatało jego myśli niczym powój zdrowe
rośliny, uniemożliwiając ich prawidłowe funkcjonowanie, w realiach, w jakich
przyszło mu funkcjonować. Do czwartku owego dnia oznaczonego kropką pozostały
już tylko dwa dni. A już zaczął przygotowywać scenariusz ich spotkania, może zaproszę
ją do kina nie wiadomo, kiedy ostatnio była, może nad jezioro? Jak ja ją mało
znam, jej upodobania potrzeby, jak można tak się zadurzyć w czymś, czego
naprawdę się nie zna zadawał sobie jedno z kolejnych pytań? Niestety na żadne z
nich nie znajdował sensownej odpowiedzi. Szkoda mi tej kobiety to taka ciepła i
miła osoba naprawdę zasługuje na lepszy los, usprawiedliwiał swoje ciągłe
rozmyślania. Czasami wydawało mu się, że jego poprzednie nie porozumienia
małżeńskie, jakże często urastające do gangi wielkich problemów wyglądały teraz
mało istotnymi igraszkami ludzkiego losu w stosunku do problemów, jakie kładzie
życie na barki tej drobnej, lecz niezwykle sympatycznej młodej osóbki. Poranek
dnia zaznaczonego na czerwono powitał go ponurym spojrzeniem, ulice nasiąknięte
nocnymi opadami deszczu, spływał strugami wody do ulicznych ścieków. Widok za
oknem nie nastrajał pogodnym spojrzeniem do rodzącego się dnia. Będąc już przy
samochodzie stwierdził, że nie zabrał swego notesu tak potrzebnego w jego pracy,
w dysku jego nadwątlonej czasem pamięci. A więc pospiesznie cofnął się do domu,
a nie powinien się cofać jak utrzymywała zawsze jego św. pamięci Maria, bo to
przynosi pecha i zapowiada nieudany dzień. Ale jej już nie ma, więc czas już
skończyć z jej przesądami pomyślał, i już wyzwolony sideł starych
przyzwyczajeń, powrócił ze swym notesem do samochodu i pojechał do pracy.
Marian ty zaspałeś? –
Uśmiechem nie dowierzania powitał go na korytarzy kolega z pracy.
Nie, ale zapomniałem
swego notesu z adresami klientów, tak, więc musiałem się wrócić do domu.- odparł
pospiesznie znikając w swoim biurze.
Co chwile spoglądając
na zegarek z trudem doczekał się południa, wyszedł wcześniej, aby się nie spóźnić?
Kiedy już się znalazł w budynku przychodni usiadł obok gabinetu, do którego
powinna zgłoś ci się Beata z Bartkiem? I choć czas oczekiwania wydłużał się
cierpliwie trwał na swoim stanowisku, liczba pacjentów pomału topniała. Po
około trzech godzinach pomyślał, że być może pomylił dni, postanowił, więc
upewnić się i podchodząc do okienka rejestracji zapytał.
Bardzo panią
przepraszam czy mogłaby mi pani powiedzieć czy pani Beata zapomniałem nazwisko
tako kobieta w wieku około czterdziestu lat z chłopcem dziesięcioletnim była na
dzisiaj zarejestrowana?
Proszę pana ja nie
udzielam tego typu informacji. – Odpowiedział służbowa recepcjonistka.
Rozumiem, więc bardzo
panią przepraszam, pytam, bo jestem akurat tutaj i mógłbym jej pomóc z
dzieckiem i odwieść ją do domu. – skomentował odpowiedz kobiety odchodząc od
okienka.
Nie musi pan na nią
czekać, bo ona odwołał wizytę- powiedziała nie, co ciszej.
Dziękuje pani bardzo,
a dla czego? – z kwitował odpowiedzi pytaniem
i odwracając się do okienka.
A tego już nie wiem –
rzuciła już oschle kobieta.
Był załamany powrócił
do samochodu zaparkowanego przed budynkiem, usiadł i długo myślał o zaistniałej
sytuacji. Cholera to przez to, że się wróciłem po ten notes pomyślał miotając
się z bezsilności, szukając wytłumaczenia do powstałej sytuacji. Ciekawe, co
się stało, może chłopiec zachorował? zgadując
pospiesznie przyczyny jej nieobecności. A może zwyczajnie nie miała ochoty się
ze mną już spotkać? Pozostając tak jeszcze przez bardzo długi czas nie ruchomo
w samochodzie, wypatrywał jej uparcie w tłumie zabieganych przechodniów. Niestety żadna z napotkanych spojrzeniem,
niewiast nie odpowiadała jej rysopisowi. Sparaliżowany niespodziewanym obrotem
sprawy wpadł na pomysł ponownego odwiedzenia miejsca, w którym się wszystko
zaczęło. Stawiając samochód na parkingu pod własnym blokiem udał się
pospiesznym krokiem w nad rzeczny gąszcz, lecz i tu spotkał go kolejny zawód,
choć sam nie wiedział, dla czego tu ją szuka łudząc się, że ją ponownie spotka.
Sytuacja ta uświadomiła mu jak bardzo osoba ta wniknęła w jego życie,
paraliżując jego dotychczasowe pełne bólu, lecz stabilne i spokojne panowanie
nad własnym życiem. Przyjmował to z pewną satysfakcją, ale także z
zakłopotaniem graniczącym z przerażeniem. Przypomniał sobie, że kiedyś w
rozmowie z jednym z kolegów z dawnej pracy zgadał się, że zna ją, jako sąsiadkę
i natychmiast zapaliła się myśl, że może tą drogą spróbuje się coś dowiedzieć,
co się u niej dzieje. A przy okazji zweryfikuje to, co powiedziała mu dotychczas
ta kobieta, choć wcale nie równało się to z nie wiarą w to, co mu powiedziała.
Nie wiedząc, co z sobą zrobić postanowił odwiedzić córkę w domu, bo miała
akurat wolny dzień.
Dzień dobry tatko, co
za niespodzianka miałeś być dzisiaj zajęty?- przywitała go w progu.
Tak, ale pewna osoba
odwołała swoje spotkanie - powiedział zdejmując obuwie.
O co to za tajemnice,
czyżbym o czymś nie wiedziała - skwitowała z uśmiechem jego odpowiedz.
Wszystko w swoim czasie, kiedyś ci o tym opowiem
a teraz opowiadaj, co tam u ciebie – przeszedł pospiesznie do zmiany tematu rozmowy.
Miałaś tę kontrole
inspekcji pracy? – zapytał pospiesznie, aby uniknąć dalszych pytań.
Nie nikt taki mnie nie
odwiedził, pewnie to fałszywy alarm Beni odpowiedziała spokojnie.
Zrobić ci kawkę –
zapytała.
Tak poproszę -odparł.
Dzwonił do mnie
Tomasz będę musiała jeszcze dzisiaj podejść do kawiarni- powiedział córka.
Dobrze ja długo u ciebie
nie zostanę wypijemy kawkę i będę leciał tak wiedz wyjdziemy razem-odparł
spokojnie prowadząc dalszą rozmowę.
A między twymi
dziewczynami konflikt się skończył- kontynuował.
Na szczęście tak-
mówiła.
Po wyczerpaniu tematu
rozmowy i kilku ogólnikowych zdaniach wypiwszy kawę obydwoje wyszli z domu i
roześli się przeciwnych kierunkach. Ona do swego lokalu a on do domu. Kiedy
powracał słońce będące w odwrocie kończyło swoje panowanie niebo z wolna
wypełniało się jesiennymi chmurami chowając się za ciemną kotarą nocy. Myśli,
jakie go napastowały od feralnego południa ponownie powracały, okupując jego
umysł. Zatrzymał się na parkingu z postanowieniem nie wracania do domu,
postanowił wprowadzić swoją przedpołudniową myśl, skontaktowania się z znajomym
z dawnej pracy. W telefonie komórkowym wybrał numer kolegi. W słuchawce usłyszał
jego głos.
Dzień dobry Marku, co
tam u ciebie? – rozpoczął rozmowę.
Nic szczególnego
jestem obecnie w kraju, siedzę w domu sam, bo żona pojechała do rodziców z dziećmi
- odpowiedział kolega
Ja także się nudzę, a
nie miał byś ochoty na piwko posiedzielibyśmy sobie powspominali stare czasy -
przestawił swoją propozycje.
Czemu nie bardzo
chętnie wpadnij do mnie posiedzimy pogadamy bardzo proszę- usłyszał głos kolegi
ochoczo przyjmującego jego propozycje.
Słuchaj ja myślałem, że może spotkamy
się gdzieś w lokalu- wtrącił.
Daj spokój, co będziemy włóczyli się
po barach jestem w domu sam rodzina wraca dopiero jutro po południ, przyjedz do
mnie do mieszkania posiedzimy sobie w domu ja jeszcze mam coś do skończenia
wiec czekam na ciebie w domu – nalegał Marek.
No dobrze okej odparł to ja odstawie
samochód na swój parking wezmę taksówkę i za trzydzieści minut będę u ciebie – przyjął
propozycje.
Tylko przypomnij mi jeszcze raz numer
domu – rzucił na zakończenie.
Bajkowa czterdzieści siedem D
mieszkanie pięć – odpowiedział jego rozmówca i wyłączył się.
Pozostawiając samochód pod swoim
domem. Kupił pół litra wódki i zatrzymując taksówkę udał się na umówione
spotkanie. Był to blok w bliskim sąsiedztwie mieszkania Beaty. Marek przyjął go
w swoim pokoju gdzie znajdowało się masę książek stare zabytkowe biurko, na
bocznej ściance segment z lat siedemdziesiątych a na nim włączony laptop.
Proszę siadaj może tutaj – przywitał
go gospodarz wskazując miejsce przy biurku.
Przepraszam, że cię tutaj przyjmuje,
ale w pokoju gościnnym wymieniali mi dzisiaj okno i parapet i nie zdążyłem
jeszcze wszystko posprzątać – dodał tytułem wyjaśnienia.
Przyniósł z kuchni dwie kawy kruche ciastka i
sok jabłkowy do przygotowania drinka, zajął miejsce z drugiej strony biurka i
rozpoczęli rozmowę. Marek opowiadał o swojej nowej pracy w Norwegi gdzie
aktualnie pracuje. Opowiadał mu o warunkach pracy i sposobie życia w nowych
warunkach. Wspominali ich wspólną prace i szefa, który mocno dawał im się we
znaki. Nie zapomnieli także poruszyć tematu ich starej znajomej panny Lodzi z
planowania, uchodzącą za zakładową piękność, choć swoim zachowaniem budząca
liczne kontrowersje nie tylko wśród zazdrosnych pań. I to był doskonały moment,
aby umiejętnie i nie postrzeżenie skierować ich rozmowę na temat sąsiadki gospodarza,
o co było właściwym powodem jego wizyty.
Przepraszam a ta babeczka mężatka, o
którą cię kiedyś pytałem to pewnie mieszka gdzieś w pobliżu, prawda? –rzucił
mimo chodem Marian.
Tak dwa bloki dalej, moja żona ją
dobrze zna – odpowiedział kolega.
Wiesz Norweski mi się zupełnie nie
podobają nie ma to jak nasze kobiety – mówił kolega wracając do poprzedniego
tematu rozmowy.
Nasze Polki to niemal nasz najlepszy
produkt exportowy – dodał z głośnym chichotem.
A powiedz mi, co ty wiesz o tej
kobiecie – wracał uparcie do jego sąsiadki Marian.
Coś się tak do niej przyczepił,
uważaj, bo ona męża – powiedział za śmiechem kolega.
Wiesz kiedyś jak ci już wspominałem
miałem okazję podwozić tę kobietę z jej dzieckiem do domu z rozmowy wywnioskowałem, że nie jest
najszczęśliwsza w swoim związku. Oczywiście nie skarżyła się, ale wiesz, jaki
ze mnie czasami psycholog amator- mówiąc to usiłował rozmowie nadać luźny
charakter.
Ja w zasadzie nie wiele o niej wiem jestem
teraz gościem w domu, ale z tego, co czasami mówi moja żona to ona ma z nim
przerąbane jest w domu bardziej dla niego sprzątaczką, opiekunką i kobietą do
towarzystwa a na końcu żoną – odparł już całkiem poważnie.
Wydaje mi się, że facet ma jakąś inną
na boku, bo kilka krotnie widziałem go w towarzystwie kobiety z klasą nie, co starszej
od niego. Jeździ takim czarnym dżipem ze srebrnymi zderzakami. Ale może mi
tylko się zdawało sam już nie wiem.- kontynuował przedstawiając swoją hipotezę.
Na jej temat to już więcej powiedziałaby
ci moja Kryśka – zakończył swój komentarz na temat swej sąsiadki.
Słuchaj a może wpadniesz do nas na
weekend na działkę za miastem to sobie porozmawiacie z moją małżonką ona ci
więcej na jej temat powie – zaproponował niespodziewanie kolega.
Kupiłem okazyjnie kawałek ziemi nad
jeziorem z takim małym domkiem, dopiero to wszystko urządzam, ale jest gdzie posiedzieć
i po grillować - dodał do informacji zaproszenia i zaczął pisać adres i szkic
jak tam dotrzeć.
Nie obiecuje, bo nie wiem jak z
czasem i nie jest to takie ważne dla mnie, jakie problemy ma ta kobieta i w
dodatku menżadka, ale może wpadnę zobaczyć jak się tam urządzasz - odpowiedział
udając brak zainteresowania tą propozycją, lecz już wiedział, że skorzysta z
zaproszenia, aby dowiedzieć się jak najwięcej o Beacie i jej życiu. To ostatnie
zdanie kolegi satysfakcjonowało go najbardziej i zasadzie po tej wypowiedzi
mógł już wizytę tą za udaną. I choć tak naprawdę Marek w poprzedniej pracy nie
należał do jego ulubionych kolegów to teraz czuł, że jego losy z tym
człowiekiem znów na pewien czas się splotą.