12 september 2015
Nadzieja
Wstałem, młody i jasny
dokąd iść?
Sąsiadów ogrom, braci świst
niesie mnie ku zieleni gęstej
zieleni dojrzałej
owocnej koralami kobiecymi
oczami ciemnymi
ustami soczystymi
jak silny i bujny się stałem
pan drzewa
czerwonym brzaskiem całowany
jutrzenką
lecz sen dziwnym mając
w śnie ptakiem się stając
wiosną zrodzony
dzień krwawo odchodzi
czerwienią nie kwiatu
a krwi gorzkiej
koralów sięgnąć już nie zdołam
koralów opadniętych , w ziemię
stoczonych, ptakom rozdanych
ukochane snem były letnim
wiatr okrutny tak nęka
leć, leć na śmierć
ostania rozkoszy
zatracenia
starym się stałem,
ubogim w szczęście
lecz pozłacany cały
skoczyłem- o zgubo
ku światu zmarłych
przed śmiercią
i ptakiem się stałem
tu leżę zgubiony
pod domem
koralów już niepamiętny
by zbudził mnie znowu
promnień wiosenny
pana światów
co na nowo braćmi obsieje
dom wielki
i czerwień korali zbudzi
żon jedynych, utęsknionych
Swaróg wiosenny