Maria Kieś, 19 december 2012
Zapach ciast i ryby
i zielonej choiny
jest już mróz za oknem
niekoniecznie biało…
cisza w telewizorze
bo z płyt płynie kolęda
płomień świeczek na stole
a to właśnie święta…
Maria Kieś, 15 december 2012
Dla tych, dla których kołtun jest natchnieniem.
Z kołtunem stań ochoczo,
buntownicza wiaro!
Suń wesoło, dalej w koło,
Kętrzynie, Warszawo!
Wróg ma dla nas szczotek wiele,
wiele też grzebieni.
My weseli, bo kołtunem
ruszamy mazurem.
Nam kołtuna nie rozczesze
żaden golibroda.
My jesteśmy jak to zwierzę,
szamponu nam szkoda.
Mycie włosów to udręka,
dla nas strój jest nowy:
katorżnicza kurtka szara
i kołtun pąsowy!
W tych fryzurach i w tych strojach
hulamy ochoczo,
bo nam myśli i sumienia
kołtuny nie mroczą.
Uczuć naszych nic nie studzi,
płoną one żarem.
I w tym piekle żyjem młodzi,
kołtun nam nie szkodzi!
Dziewcząt naszych kołtun blasku
nie mgli łzy zwątpienia.
Bohaterska ich jest wola,
nie cierpią grzebienia.
I wesołych piosnek dźwięki
z ich ust płyną mile,
że nie zgadniesz, jak bolesne
u balwierza chwile.
Gdy którego szczotka zdusi
i to bagatela:
bo człek każdy umrzeć musi,
grzebień rodzi mściciela.
Nasi pomszczą, jak należy,
śmierć zmarłego brata.
I na grób mu zamiast wieńca
rzucą kołtun kata.
Zgrzyt tych nożyc i grzebieni
to mazur ochoczy.
Od tej nuty serce rośnie
i kołtun proroczy.
A gdy czas nadejdzie tańca,
to nasze dziewuchy
was uderzą w takt mazura
kołtunem o brzuchy.
Taki będzie silny, rześki,
że pękną w kawały.
A nasz mazur ten kołtuński
poleci w świat cały.
A po świecie krzyk rozniesie:
„W to nikt nie uwierzy!”
W takt mazura zaraz pójdzie
Polak na balwierzy.
Gdy na skoczne te akordy
wstanie lud nasz cały.
To najśmielsi poprowadzą
raźny kołtun biały.
Po nim słonko mrok rozproszy
i znikną jak mara:
grzebień, szczoty i ozdoby
cyrulika – pana.
Pod dach własny każdy wróci
z kołtunem na głowie.
I dzieciakom swym opowie
o przebytej wojnie.
Maria Kieś, 11 december 2012
Nieruchoma biała rzeźba
stojąca na palu w deszczu
sklejone jej pióra błyszczą
zmęczona wciąż śpi…
nie zbudzi jej ryk wiatru
wystrzał piorunów ni grzmot
lecz promień tuż po burzy
ożywi biały puch…
Maria Kieś, 17 june 2012
Przychodzą dni że człowiekowi się nie chce robić nic
i siedziałby w fotelu wygodnym jak pajęcza nić
snułby wtedy myśli smutne lub wesołe
w zależności od tego co widzi na stole
na blacie tym przykrytym białym obrusem
stoi chleb i wino i kwiat co zwiądł bo klął
z głupią miną odszedł w dal aż opadł na blat
na nim zrobił czerwony ślad a niech to szlag
a niech to szlag
Maria Kieś, 3 march 2012
Polewanie się wodą z kubła
zastrzeżone tylko dla chłopców
również chciałam być taka jak oni
też cała mokra od czubka głowy
Aleja Wojska cała zalana
tu mokry brat i kolega brata
nawet młodsze ode mnie dzieciaki
tylko ja stoję sucha jak trawa
spalona
na
słońcu…
Maria Kieś, 7 march 2011
zmęczenie
nieustające
w chęci pokonywania
nowych metrów
i chude szczapy
drewna
tak
długie
że
porywają mnie
niczym wiatr
płatek śniegu
Maria Kieś, 5 october 2010
Tęsknisz za egzotyką Wschodu?
Spójrz nowe domy i pustostany kamienic
o zmroku są obdarte ze skóry
a w nocy duchy szwaczek spieszące do pracy
aby nie umrzeć z głodu
Ty pragniesz egzotyki Wschodu?
Miasto pamiętające krwawą pracę ludzi
upominających się o życie
a od synagog możesz nauczyć się więcej
niż na lekcjach historii
A ty chcesz wschodniej melancholii ?
Tu nie ma watahy psów
meczetów w zachodzącym słońcu
tylko ziejące pustką fabryki
a w oknach wciąż czatujące ciekawe kotki...
Maria Kieś, 4 october 2010
Synku przyszedłeś odwiedzić mnie
starą matkę
usiądź i porozmawiaj
zaparzę herbatę
nie ma odpowiedzi
skończyłeś pracę
napij się
wiesz słyszałam tąpnięcie
aż okno dzwoniło
i znowu cicho
dobrze że jesteś
teraz się umyjesz
masz nowe ubranie
bałam się o ciebie
uparte milczenie
patrz krew na twym ręku
skąd ona synku
minęły trzydzieści trzy lata
i ta praca...
i cisza
i nic sobie nie robi
z paplaniny matki
stoi patrzy na ruch firanki
wie że przyszedł po raz ostatni
a potem rozmyje się we mgle
skąpie się w deszczu
i zniknie
będzie ponad tym
co każdy przeklina
nieszczęściem.
Maria Kieś, 9 june 2010
przypływam i odpływam
przestrzeń odmierzam wodą
ten czas dany przez Ciebie
odpływam i przypływam
zarazem przeglądam się
w tym lustrze niepewności
a los niezależny ode mnie
przenika moje przeznaczenie
Maria Kieś, 19 may 2010
obdarowałeś mnie Panie
myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem
obdarowałeś mnie Panie
miłością, której nie znam
obdarowałeś mnie Panie
miłością, której nie pojmuję
nie każ mi modlić się do Ciebie
Ty, zrób to za mnie ...
przywołaj ponownie
nasze zmartwychwstanie