Poetry

Ryszard Kowalski


older other poems newer

16 november 2012

Listopadowy pogrzeb

Zrosiła mnie trawa swą kępą jak wiecha,
brunatne listowie jak ślady jesieni,
dreptała wokoło gołego orzecha
i rosa się srebrzy i kroplą się mieni.

I stoi dziś orzech przede mną ze wstydem,
sikora sfrunęła mu dodać otuchy
a mokry pień bije po oczach irydem,
tak jak kosa śmierci. Pan słoty i pluchy.

Kulek czarnych roje leżą pod jabłonią,
jak obłe odłamki z ataków kartacza,
rój os, jeszcze w sierpniu, wabiły swą wonią
a dziś są jak mumie dla wieków badacza.

Miedza się ukryła pod grzywką darniową
i martwego ptaka tam skryła się główka,
który już wyćwierkał swe ostatnie słowo...,
wtem płytą grobową się srebrzy olszówka.

Zielone jałowce na warcie przy grobie,
swą niemą postawą roznoszą powagę,
widząc ten obrazek pomyślałem sobie,
kiedys go zabiorę sobie na odwagę.
Bo jak już osiądę u schyłku jesieni
a myśli ulecą w niebiańskie manowce,
niech ciało się w ptaka martwego zamieni
i niech położą je gdzieś pod jałowcem.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1