22 july 2010
Concerto d'hiver
Już nie dzikie koty, schodzą coraz niżej oswajać się
Słońce kaleczy zaśnieżone wzgórza, złazi
im skóra. Z rozmiękłych szczelin wyszła
do światła - zbiegnie kamiennym zboczem,
górskie rzeki uwolni, niech płyną
i będzie koncert spuszczony z łańcucha
- górne partie nie rozsadzą szczytów, a ty
z dala od krawędzi - zsuniesz się do niej
i będziesz jak prąd, jak ogień palący, może
nawet popłynie krew, kiedy jej dotkniesz.
Nie musisz kochać od razu, to się zdarza.
Tylko nic nie mów, tylko patrz, jak się toczy.
Poetry
Prose
Photography
Graphics
Video poems
Postcards
Diary
Books
Handmade