Poetry

Mirka Szychowiak


older other poems newer

27 may 2010

Restart

Martwa natura bez rąk, wiersze bez rąk – czym to opisać?
Pęcznieją żyły na przegubach, jakby pod skórą przekwitały
słowa. Nie ma czego złożyć, nie ma czego unieść,
bo ciężar przerasta nawet własną głowę.

Reszta jest surowcem wtórnym w kolejce na przemiał,
w końcu jakąś miazgą, próbką do pobrania.
Coś z tego powstanie, ma powstać, zaboli? Kiedy poczuje,
że wszystko odrasta, zaczyna mówić i otwiera oczy?

I tak nie może nigdzie dalej odejść. Będzie spać i czekać.
Przy otwartych drzwiach, z otwartymi oczami, zamknięta.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1