25 september 2014
to już jest koniec
spalę papierosa i wszystkie listy do ciebie
niewysłane spalam się od środka od stóp
po wierzchołek wspomienia ożywają i gasną
namiętność wzrasta wieczorami nietknięta
pokaleczone myśli nie chcą dać krążyć krwi 
ile razy można rodzić ból kiedy forsa w kieszeni
po czterdziestej wiośnie pochowaj mnie jesienią 
gdy kasztany się kaleczą padając na twarz
poczekacie z pochówkiem w tysiącu pytań zaplątani
drzwiami wyjdę bez ciała mimo lepkich dotyków
sznur popity tanią wódą już czasu rdza nie zeżre 
mi kręgosłupa ani stopy nie dotkną ziemi
z samotnością pod pachą wymażę po sobie ślad
cóż powiem ci Boże zaproszeni do gry nigdy nie 
odmawiają pudło szafa cyrk a to była rosyjska ruletka 
i pięć minut zapłaczą nad nieszczęściem człowieka
 anioł stróż zasnął z ręką w nocniku
 Poetry
Poetry Prose
Prose Photography
Photography Graphics
Graphics Video poems
Video poems Postcards
Postcards Diary
Diary Books
Books Handmade
Handmade