20 november 2019
Łystopad
opadają jedenza drugim
liście jak kartki z kalendarza
i łyse staną się drzewa
kto ogolić się ich nie bał
szarość powoli nadchodzi
zło mroczne niepokoj budzi
deszczem listopadowym
wiatrem zimowym
zawiało głucho dennie
wszystkich świętych witamy
świec jasną łuną przyjemnie
przypomnieniem snem tajemnym
westchnieniem
Pola swoje święto ma
niepodległa od 123lat
wolna wolnością na zawsze
od tej chwili może
sama sobą rządzić
a co wyniknie z tego upojenia
i radości szału
wiadomo ogarnie nas
chaos chaos chaos
zmarzły moje kości
jak gówno pod płotem
na nic tu lamenty
że się wszystko trzęsie
zimno goło łyso wszędzie
los smuteczki moje pędzi
a tu wnet czas się weselić
wosk palić z Andrzejem
czekamy na potem
dzieląc się kłopotem
bo gdy nadejdzie zima
z puchową pierzyną
już nie będzie łyso
kraczą wrony gawrony uparcie
wydziobują tłuste robaki ziemi zażarcie
bo już niedługo
nadejdzie grudzień
założy płaszcz biały
i będzie mrożny i stary
pierzyn przyniesie krocie
i będziemy biegać w białym złocie
lecz narazie
łyso nam z
listpadem