Prose

Marek Tykwa


older other prose newer

12 october 2014

Remont łazienki

Kazał kupować klej. Początkowo było tego trzysta kilo, później dodatkowe dwieście. Z każdym dniem jeszcze więcej kleju i jeszcze, a łazienka robiła się coraz mniejsza. Dawaj, dawaj, mówił. Więc jeździłem, co miałem za wyjście, to on jest majster, mi nic do tego. Mijał już trzeci dzień, a kleju było na ścianach tyle, że majster zaczął się kurczyć, żeby się tam zmieścić. Tak trzeba, tak będzie dobrze, mówił i dalej szpachlował. Piątego dnia już ledwo go widziałem, a siódmego całkiem zniknął. Bałem się trochę o niego, bo przestał prosić o herbatę i nie chciałem, żeby się odwodnił. Zacząłem go szukać, ale nie mogłem wejść do łazienki, bo taka była mała. Zresztą bardziej chciałem się odlać, bo to on jest majster i wie co robi. Jak chce sobie nawet znikać to niech znika, mi nic do tego. Wyciągnąłem siusiaka w przedpokoju i usiłowałem trafić do tego małego kibelka, który był w środku. Nie spuszczałem wody i nie opuszczałem deski, bo bałem się o majstra. Teraz już nawet do tego przywykłem i załatwiam się w kuchni. Gorzej jest jak chcę wrzucić dwójkę, albo się wykąpać, ale sąsiedzi są bardzo wyrozumiali. Też mieli doczynienia z niejednym majstrem, który spartaczył im robotę. Nawet herbatą poczęstują, a i współczuć im się zdarzy z całego serca.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1