Yaro, 2 november 2017
życie niech płynie
bije źródłem wiecznym
niech nie stanie się suchym
sypkim piaskiem pustyni
użyteczni manipulowani
kreujemy świat nieprawdziwy
nierealny
najłatwiej zapomnieć kim jesteś
i poddać się destrukcji marzeń
stać się robotem dla nich
ulec chciwości i ideologi
Bóg widzi nas
widzi jak pielęgnujemy grzech
mam wolną wolę
pragnąc być wolnym
uciekam od niewolenia
On mnie prowadzi
życie niech płynie
bije źródłem wiecznym
niech nie stanie się suchym
sypkim piaskiem pustyni
Yaro, 30 october 2017
ubywa
w dzbanie wody
z każdym dniem
z płytkim oddechem
ubywam jest mnie mniej
do zdobycia tyle
do wypicia też co jest
uciekam
już mnie nie ma
tylko chwile
ze mną zapamiętaj
schowaj słowa gawędziarza
uciekam wracam
teraz może być inaczej
gonię jak pies z wioski
słodki i beztroski
uciekam
pozostawiam zasuszone
na stole kwiaty
coś wygania mnie
ktoś na mnie czeka
nie wiem
kto i gdzie
Yaro, 30 october 2017
umieramy z naszym światem
nie licząc na pochwały
dokąd odchodzimy
nie wiem
chwila zadumy
był człowiek i nie ma człowieka
nie licząc na pochwały
wysyłamy światło do nieba
białe chryzantemy
raczej nie pachną
napełniają kieszenie
Yaro, 24 october 2017
nad nami Niebo
nad nami Niebo z gwiazdami
pod stopami Ziemia
pod stopami Ziemia z horyzontami
uciekam daleko uciekam gdzie nic nie znajdę
nic nie znajdę bo niczego nie szukam
wiedzie mnie przestrzeń i lasu echo
gdzie ptaki gniazdują by jesienią odlecieć
pozostał ślad po nich zapamiętany
nad nami Niebo
nad nami Niebo z gwiazdami
pod stopami Ziemia
pod stopami Ziemia z horyzontami
uwiera pasek plecaka i but dziurawy
sznurem związany urwane przy koszuli guziki
ku wschodowi słońca śpieszę
w duszy zatrzymana nadzieja
serce spłoszone bo dobre gołębie
nad nami Niebo
nad nami Niebo z gwiazdami
pod stopami Ziemia
pod stopami Ziemia z horyzontami
daleko jestem od komina
widzę stary wiejski płot
zapach siana i ziół
Yaro, 22 october 2017
jakaś siła pcha mnie w Bieszczady
bo tam diabły bardziej uśmiechnięte
szczyty wesołe zielone całe
a Bóg kocha nas
gdzie anioły i demony
tańczą we mgłach skąpani po pas
odchodzę w dal
odpływam stąd
mam dość tego miasta
mam dość tego smrodu
a Bóg kocha nas
gdzie anioły i demony
tańczą we mgłach skąpani po pas
z Połoniny starzec dźwiga
kapelusz pełen grzybów
kup
daj o sobie mieszczuchu znać
za trud daj znak wiary
Yaro, 21 october 2017
noc odeszła na drugą stronę
nieba
budzi siódma rano
toaleta
samotnie piję kawę
zapalam papierosa
też się przyda
jak gwóźdź do trumny
samotny lecz spokojny
wszytko dookoła otacza mnie
brakuje w świecie moim jedynie miłości
na szybie deszcz rozkłada palce
droga mokra szara
przy supła stara wrona na płocie
ciekawy życia
otwieram drzwi wychodzę
w kapturze nie zmoknę na dworze
żadnych kumpli
jednego wilka znam
to ja
wieczorem wracam do ścian
na kwadracie papieros
sucha kiełbasa czarna herbata
szary wilk kręci się wyję do księżyca
sam
Yaro, 20 october 2017
kwiat
zapachem
ukosi
serce
na dłoni
biciem
lwie
bratnim
sercem
uderz
zobaczysz
biedę
Yaro, 20 october 2017
liście opadają na ziemię
kolorowe jak sny dziecka
barwy światła rozszczepione
ten obraz nie zatrze się w pamięci
nitki babiego lata i małe pająki
oddalają się od drzew na skrzydłach ptaków
muchomory skryte pod liśćmi okryte trawą
suchą jak zmarszczki na dłoniach starca
my mimo niepogody upływu lat
nie marnujmy swej drogi