Poetry

Yaro


Yaro

Yaro, 18 december 2018

zgubiony sternik

hej otwórz usta z ręki mi jedz 
dość kłamstw albo ja albo piach
w tym dniu na wieki albo nigdy 
kochasz mnie a nienawidzą ludzie
 
 każdym świtem umieram
każdy umrze nawet świat
bezsilny tępo patrzę
w blady sufit by tak spadł
spokojny ogień 
we mnie by zgasł
 
 przy tobie mały jest świat 
od lat szukam cienia by się skryć
oczy moje jak twoje wypalone 
węgle jarzą się w mlecznej mgle 
 
każdym świtem umieram
każdy umrze nawet świat
bezsilny tępo patrzę
w blady sufit by tak spadł
spokojny ogień 
we mnie by zgasł


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Yaro

Yaro, 17 december 2018

na krańce losu

na szańcach losu 
nad wbitą flagą biały orzeł 
w sercu wrząca krew
 
 płynna stal
nie do zatrzymania
machina wojenna 
 
polski żołnierz
z losem we własnych rękach
niechaj strzeże się najeźdźca


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Yaro

Yaro, 15 december 2018

wiatr co w objęciach

ubywa czasu 
nie odłożysz go
to nie grosz
twarz się marszczy kruszy na popiół 
 
 w ramionach byłaś wiatrem 
na chwilę czułem zapach rozpuszczonych włosów
jedyny raz jedwabisty szelest zza wzgórz 
 
 tajemniczy świat którego mam dość 
nasycony tobą powietrzem wodą 
w poszukiwaniu ukojenia w sobie
 
 zmykam czakry wołam Boga 
by zaniósł mnie ten wiatr co mnie światu dał 
tam gdzie dal szum wody zieleń spokoju gram 
 
 przekwitam z każdą zorzą na niebie 
skamieniałe ludzkie serca są ciężkie 
znikam w samotności w spokoju szumnym lasu


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Yaro

Yaro, 14 december 2018

w pełni wolny

rodząc się w jednej chwili
 ustanawiasz się niewolnikiem korporacji 
jednostką z numerem 
własnością tych co walczą ze światem
walczą o całość którą można sprzedać 
 
krwawi ziemskie serce 
nie liczy się dusza 
potyczka ze stresem 
systematycznie się osłaniamy
czujni napięci  cięciwą w łuku
myśląc że jest nieźle filozoficznie
 
istniejemy w syfie w niedojrzałości 
wyrzucie telewizory wyrwijcie się ze snu 
spójrz dookoła zdarza  się życie 
zacznij żyć boś umarł tak jak ja 
obudziłem się ze śmierci w uścisku żyłem
zachodzę w środek duszy  jestem spokojny
 
w pełni wolny wieczne jest życie 
nieśmiertelny trwam z dłonią wieczności 
zapominam twoje winy 
 mam kilka własnych
 sumienie jest ważne
ważne jest przebaczyć sobie  innym 
cały ten świat jest wart siebie 
 


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Yaro

Yaro, 12 december 2018

niedoskonały

Bóg uczynił człowieka naturą nie urzeka 
dążył do upadku już w raju gdy podjadł jabłek 
otrzymał obstrukcję odkrył swoją nagość 
biedny człowiek zabił człowieka 
 
mało co się nie utopił gdyby nie Noe
brzegi nienawiści zawładnęły porosły serca
kamienne jak skały jasny granit i diamenty 
woda skarb bezcenny wręcz niszczony gardzony
 
kilka książek wywarły wpływ na śmierć milionów 
Biblia Koran i Atlas grzybów śmierć rozumiem na kilka imion
nieść chciwość ten wiatr człowiekiem zamiata 
rozprasza myśli pędzi jak stado na szczyt głupoty
 
bez szans na sens istnienia tutaj na Ziemi 
pomiędzy naturą spokojem ducha 
 ciszą co nie milczy bezimienna 
odliczam dni by skończyć z tym syfem 
wezmę wdech i podzielę się z tobą chlebem
 


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Yaro

Yaro, 11 december 2018

śledź w kalejdoskopie

ybka lubi pływać , śledzik seta , taki melanż umiarkowanie
z chłopakami już pedałujemy w kierunku donikąd 
takie były lata dziewięćdziesiąte , kaliber cztery cztery
papierosy smakowały jak schabowe popularne i zefiry
jarałem po dwadzieścia panie , takie tanie , stać mnie na nie
 
istnieję obok egzystuje Leon 
osiemnaście lat zamiary dziewczyny 
długie baty czesał je wiatr mył deszcz
dookoła świat nie do Poznania 
bliżej Lublin Warszawa 
 
jadą po nas , na nas czas 
zwijamy się ocierając pyski
dyskoteka gra ,suka , kogut niebieski 
małe dwa tępe pieski ,pały biel na piszczelach
 
w głowie karuzela kalejdoskop 
paw tysiącem barw , śledź popatrz mózg 
oko patrzy w rozbiegane strony
tęcza nie zliczę gwiazd


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Yaro

Yaro, 9 december 2018

mój rap jest jak drzwi

piszę rap aha nasz skład
na ulicy nudno betonowo szaro
rozpadam się na całe miasto 
w domu mama czeka ciepłe ciasto 
a ja wolę zimny browar aha
 
lubię długo spać 
nie potrafię wstać 
pomóż mi gdy upadam na dno
jestem otwarty na świat 
nigdy nie zamykam drzwi 
do mnie przyjdź kocham cię jak nikt
 
wyciągam do ciebie dłonie
czegoś mi brak choć pełny skład
stawiam na głowie świat 
zatrzaskuje drzwi 
zapominam co ode mnie chce świat
zapalam papierosa nie biorę do nocha
nie palę mostów odbudowuję je 
 
lubię długo spać 
nie potrafię wstać 
pomóż mi gdy upadam na dno
jestem otwarty na świat 
nigdy nie zamykam drzwi 
do mnie przyjdź kocham cię jak nikt
 
na nowo poznajemy się po chwilach 
gdy mój świat krwawił płynąłem kanałem 
na spodzie jak niespodzianek koszmar 
wychodzę na prostą prostuję asfaltuję drogę 
zakręcony pozytywnie wciągam cię nosem 
zapinam wszystko na ostanie 
witam cie bez pożegnania 
zostań bo ja zostaję
zatrzaśnij drzwi 
klucze nie potrzebne dziś
 
lubię długo spać 
nie potrafię wstać 
pomóż mi gdy upadam na dno
jestem otwarty na świat 
nigdy nie zamykam drzwi 
do mnie przyjdź kocham cię jak nikt


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Yaro

Yaro, 9 december 2018

święty

napełniony miłością
gliniany dzban z wodą
 
zbawieniem początkiem 
smakiem wina z Kany Galilejskiej 
 
krew na stopach obtartych zbolałych 
 
 zamienia w życiu
kilka zdań 
nie ma pytań
 
 w cieniu lipy
odpoczywa jak Jan 
zjada kromkę chleba
z masłem i świeżym miodem
 
 idzie dalej w świat podły
przez ludzi stworzony 
laską podpiera kulawy los
lekko zgarbiony 
 
 napełniony miłością
jak lilia spija wodę ze stawu
 
obmywa stopy 
 
 dusza jego jasną stroną księżyca
jak promień światła rozszczepiony


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Yaro

Yaro, 5 december 2018

krzyczę bo jestem

jestem drogą po której mógłbym dalej iść
 
 jestem wiatrem wśród traw 
jestem echem pośród drzew 
 
jestem tatuażem na twojej skórze
jestem szarym betonem na waszych głowach

bywam w mieście
jestem znikam
patrzę ci w oczy 
widzę strach
patrzę na ulicę 
krzyczę by wykrzyczeć 
siedem życzeń


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Yaro

Yaro, 4 december 2018

późno

wyblakły
późnej jesieni kontrast barw 
łąk zielone pąki źdźbła traw
podziwiać wiosną i latem
wdychać zapach
poza betonowym miastem
 
szaro zimno sypie śniegiem
 wiatr chłodzi planety wielki plac
pola puste wymarły niby świat
ycie dzieje się gdzieś w norkach
w zastygłych zagajnikach w karmnikach
zawieszonej słoniny dla sikory nie brakuje
 
 szamocze  polem szaro biało 
 
horyzont zastygł na parapecie
 ziarna małym chlebem ptakom
co nie odlatują zamieszkają
między ludźmi pośród trosk


number of comments: 0 | rating: 1 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1