Tupack, 12 june 2012
Wieszam cię codziennie
na mojej ścianie płaczu
i upraszam o zmartwychpowstanie.
Powstrzymać się od kiczu
nie dam rady Panie!
Obok zdjęcia z lewej
przywieszę cekin
obok, z prawej, siebie.
Tupack, 20 may 2011
A teraz się ogolę. Ogolę się
w ramach protestu przeciwko
protestowi dziwnemu przeciw
Trochę to skomplikowane, ale
mam czystą, niewytłumaczoną
niczym chęć zrobienia czegoś
I nagle gdzieś coś zagubiłem,
mój mały sens opowiadania,
ale kto by się tam czymś takim
Abo wszyscy gdzieś tu podejmują
zaciekle i zaciekłe, byleby tak
dalej podejmować, żeby móc
Nie ma czasu, żeby kończyć
jakiekolwiek, nie ma czasu
na cokolwiek, bo się zachciało
I każda następna podjęta
będzie ciążyć bardziej, bo
nie można podjąć i nie ponieść
Nie ma też czasu, żeby powoli
podejmować i ponosić na
przestrzeni, trzeba się spieszyć
A teraz się ogolę, bo przyznam,
że trochę mnie zmęczyła moja
mała... moja kochana ambicja.
Tupack, 14 april 2011
Drzewo coraz bliższe ideału,
zielenieje, wyższe - potężne.
Spogląda na świat pełen
folwarków 1984-tych,
tłustych świń w asfaltowych garniturach,
z papierowym życiem w kieszeniach,
z zabójczą miłością w oczach.
Tańczą wokół Drzewa,
zawistne uwagi rzucają,
swym zapachem zakłócają
spokojne myśli jego.
I nie ma już nadziei
na odmianę sposobu bycia,
gdy wszystko wokół się ścieli
łajnem realnego życia.
W końcu idzie, spoglądając czule
dotyka z szacunkiem ten jedyny
głosiciel dobrego słowa.
Zbawca w swej litości
sumiennie wybija toporem
z głowy marzenia młodzieńca.
Coraz wyższe, zieleńsze - potężne.
Oddala się świat - napływa życie.
Obraz
Tupack, 30 january 2011
Spójrz piękna
skazali nas na dożywocie
Twarzą w twarz obcy ludzie
przyjaciele na ścianach
trupy w szufladzie
krzyczą miłość - nienawidzą
Veni Vidi Vici
i Panta Rei koniku!
Obłąkańczy śmiech,
bo nic nie ma już...
Tupack, 29 january 2011
Pusto tu teraz, wiesz?
Pozdzierałem zatęchłe tapety,
niepotrzebne ogłoszenia o
niebyłych obietnicach.
Teraz czekam i już słyszę
pukanie do drzwi, już
czuję z daleka ten zapach.
Całym ciałem przy drzwiach,
dłoń na klamce drga.
Tupack, 29 january 2011
Czas was mać
dopadnie zawładnie
ma Czas was
w czarnej bieli z tępą kosą
was gna Czas
przez połacie niespełnień
Czas zabija was
popuszczacie życie w gacie
Tupack, 21 november 2010
Mówił
żyjący na granicy szaleństwa i normalności.
Wynurza się, unosi wyżej, ocieka z błota
widząc nowe, inne, Piękne i Czyste
tworzące nową rzeczywistość płci
przeciwnej z wytapetowaną na twarzy
perwersyjnie gładką Miłością!
Bez zmarszczek, zagnieceń,
zaszłości i pozostałości,
i promieniuje, oczyszczając
wynurza, unosi i otrzepuje z błota.
Mówi w czyśćcu
i wychodzi i opłukuje się i czuje
wytapetowaną na twarzy perwersyjnie
gładką MIŁOŚĆ!
Tupack, 5 october 2010
Jest noc - pijana w sztok
niepoprawnie elokwentna dziwka
pod latarnią imaginuje dzień
nie ukrywa już niczego
stoi w stosie śmieci, wymiocinach
bezwstydnie naga, brudna po pas
dziewic coraz mniej, coraz więcej
pada światła między uda
Tupack, 25 september 2010
Idąc ścieżkami
przez życie
wyznaczonymi
dotykasz kory drzew,
wąchasz kwiaty,
podziwiasz wysmukłe brzozy,
zarumienione jarzębiny,
dumne dęby,
piękne jaśminy.
W gąszczu
malutkich igieł,
idąc lasem,
czujesz świeżość,
życia moc.
W jednej chwili
w obraz Twój
wkrada się zła nuta.
Czujesz?
Tak trąci padlina,
słodko mdły zapach
wiatrem niesiony.
Zbliżasz się do pnia,
na nim sznur
przywiązany,
do sznura...
Cóż to jest?
Sierść wypada,
skóra gnije,
świat tego zwierzęcia
się rozpada
w tysiące małych
kłębków włosów,
kawałki skóry zepsutej,
kilka kości przetrąconych,
oraz woń przyjaźni
zmieszanej z niechęcią,
wstrętem.
Tak, to był Twój przyjaciel,
przybiegał kiedy chciałeś,
raz nie przybiegł - uwiązałeś,
zostawiłeś,
zabiłeś.
Kiedyś lizał
po twarzy Ciebie,
gryzł zaczepnie,
teraz gryzie glebę.
Wstajesz,
rozglądasz się,
odchodzisz dalej
podziwiać piękny świat.