25 may 2010
Tandetne wspomnienie
Tandetne wspomnienie
Odchodzisz w deszczu Trzy kroki Odwracasz się
i twoja podniesiona dłoń różą wiatrów wskazuje mi
drogę do domu Tam gdzie wracam niebo
nie grzmi złowieszczo Ulewa traw nie chłoszcze
Cisza nie zdarza się przed burzą
Napędzane pozornym porządkiem dni biegną łagodnie
Młode wino rozcieńcza jeszcze młodszą krew
Wyłuskana z maski chłodu lgnę do twoich myśli
uderzam w nie zaciekle jak zwierzę w pręty klatki
mówię abyś nie przeoczył mojego istnienia
Wyłuskana z twoich dłoni trwam Czy na pewno?
Jestem twoją nienarodzoną córką i wzgardzoną kochanką
zbyt młoda by mnie poczuć zbyt dojrzała by zapomnieć
Nabrzmialym sokiem pożądania spływam na twoje wargi
posypując solą wciąż otwarte rany
Jeszcze wierzę Może wierzę że jest sens w naszej wojnie
Ciągłej gotowości do stawania na równych nogach
Na co zwiewność sukienek gdy nie pieszczą twoich oczu?
W żołnierskich butach idę tam gdzie nigdy nie dojdę
Tandetne wspomnienie
Twoje oczy mierzące jasny prospekt nieba
i ten szept - idzie wiosna - w zachwyconych ustach
Mały żebrak u boku - ja - wpatrzona w ciebie
w ruch wprawiania od zawsze twoim niekochaniem