12 october 2010
Duch? Obecny!
po pewnym czasie, ktoś, już nieobecny - pięknieje, robi się młodszy
smuklejszy; zamiast rąk ma dłonie które błogosławią i zwykle
nic nie mówi tylko jest - się pojawia; patrzy wzrokiem głębokim jak
czarna dziura. później odpływa, bo nie działa na niego siła
ziemskiej grawitacji.
czasami zamajaczy na polnej drodze umysłu - stojąc jak cel nieruchomy
lub siedzi za stołem niby w gościnie i, ani jeść nie chce, ani pić, ni odejść
jakby nie wiedział, co dalej?
tak mam z duchem ojca, który coraz to przeźroczyścieje- niemożebnie
odmłodniawszy, aż mi wstyd, że robię się przy nim taka mała
(choć lat mi przybyło), tak bezradna... a on nigdy nie wziął mnie
na kolana, w oczy nie spojrzał; nigdy nie powiedział -
moja kochana księżniczko - tylko sadzał na taboret z lodu
i krążąc niczym kondor wkoło padliny - prawił te swoje bzdurne
morały - wydziobując wątrobę i policzki.