10 december 2014
strefa niewiary! (wstęp i rozdział I)
wstęp!
wszystkie wydarzenia osadzone w tym opowiadaniu są para-fikcyjne a nawet ocierają się
o realia stadnego pożycia. Miejsce akcji osadzę w latach 70-tych i 80-tych aż po XXI wiek
w miejscowościach które istnieją w realnym świecie, ale reszta to para-fantazja.
Za skojarzenia czytających z faktycznymi miejscami i organizacjami religijnymi
nie odpowiadam. Każdy kojarzy jak potrafi.
Sekta - grupa osób wywierająca presje psychiczną na pojedynczą osobę.
sektom nadałem jako nazwy litery z alfabetu: sekta Aaj, sekta Bet, sekta Cep .. itd ...
aż po Żyt; automatycznie bossowie maja nazwy Aa, Be, Ce ...itd... aż po Ży
sekt zasada para-miłości - ”... miłuj bliźniego swego, aż koszule zedrzesz z niego i dopiero
bież się za następnego...”
sekt zasada nie kradnij - "... bierz i uciekaj, dziel się ze swoimi uczciwie i stul dziób
i nie kłap o swych sukcesach w podbieraniu ..."
sekt zasada nie cudzołóż - "... pamiętaj o hierarchów przyjemnościach, to ci pomoże
zwłaszcza gdy kozetka u plebana to nie łoże ..."
Rozdział I (pierwszy)
okolice Klosna ... przełom lata i jesieni 1985!
Spotykać to się można, oficjalnie ... tak na pół-oficjalnie, a nawet nieoficjalnie.
Nie inaczej jest gdy spotykają się przedstawiciele hierarchów rządzących się w terenie
sekt. Oficjalnie toczą wojny religijne; ale od czasu do czasu spotykają się poza wiedzą
szarych mas i nie tylko. Trzeba uzgodnić, pozamiatać, wytyczyć kierunki intryg
i zasady rywalizacji dla ludzi.
By uniknąć ilości kantów od lat zasiadali przy jednym okrągłym stole. Nikt
dzięki temu nie doliczył się przekrętów, a i można z czystym sumieniem
powiedzieć: na okrągło coś kombinowali. Miejsca spotkań zmieniali, a na gospodarza
wybierali godnego zaufania (teoretycznie nic z tych spotkań nie może wyciec do świata
ludzi) dla nich wszystkich neutralnego kacyka. Tym razem była to skromna willa z dala od głównych siedzib ludzkich. Każdy z bossów miał nie tylko swoje miejsce; miał do
obsługi kelnerów (pilnowali tego co się działo dookoła i za plecami).
-Witam wszystkich ... odezwał się uważający się za najważniejszego boss sekty Aaj
- ale czy miło to nie wiem! ... burknął i szyderczo spojrzał na rywala z Bet ... znowu
musimy zacząć od spraw brudnych! trzeba posprzątać! ... prawie warczał wypowiadając
słowa
- co znowu? ... poczuł się urażony boss Be
- Co? ... burknął ... znowu syn waszego dewianta imprezował, naćpał się i pobił śmiertelnie
człowieka ... groźnie marszczył brwi ... trzeba z tym skończyć i ukarać go i to surowo
... sapał Aa
- oj tam! zaraz karać, młody, porywczy, musi się wyszaleć młoda krew ... bagatelizował
to co zrobił pociotek, czuł już się pewnie wiedząc czym zaatakuje go Aa ... musisz
przypomnieć sobie swoją młodość ... roześmiał się
- nie przesadzaj! to były inne czasy ... burknął Aa ... zachowujecie się jak zwierzęta! to bandytyzm! ukarać go trzeba i już ... spojrzał na resztę towarzystwa.
Tu zgodnie z tradycją nikt nie reagował na to co dzieje się między największymi bossami.
Pokazowa przepychanka na "dzień dobry" wróżyła tylko: za chwile będzie "pat"; szkoda
się wyrywać, do ugrania będzie więcej później. Cisze przerwał Be
- ukarać? no to dobra, to i musimy ukarać syna waszej dewiantki, godzinę temu po pijaku
pobił śmiertelnie człowieka ... mówiąc to Be kpiąco patrzył w oczy Aa
- co jest? ... złość się na twarzy bossa malowała się purpurą ... niemożliwe ... warknął,
oglądnął się w tej samej chwili w stronę swojego kelnera. Ten akurat wymienił informacje
z kimś z zewnątrz i podszedł do bossa. Szepnął mu coś do ucha i wrócił na swoje miejsce.
- no tak ... zmienił ton Aa ... masz racje, młodzi się muszą wyszumieć, aż tak karać nie musimy
ale jakoś te przykazania musimy respektować i szanować; co proponujesz? ... już złagodniał
- co poradzić, więzienie to nie dla naszych! może pobór do armii, albo za ocean? ... patrzył
na rozmówce i z spokojem poddał do rozważań
- jest rozwiązanie! ale armia? tam komuchy i konowały mają za dużo swoich; może lepiej
zesłanie na 5 lat Chiberii za ocean? ... mówiąc kiwał głową z powagą Aa
- i co to ma być kara za łamanie prawa i przykazań? ... parsknął śmiechem Hiumanic
(jedyny nie należał do żadnej sekty, nawet bożkom nie kłaniał się; teoretycznie
reprezentował niezależnych i człowieczeństwo, w rzeczywistości lawirował i naginał swoje
zasady by zaistnieć w terenie i mieć wpływ na cokolwiek) ... mamy tam znajomych
i wiemy co tam robicie, to żadna kara ... prychnął
- nie prosiliśmy o głos ... warknął Aa ... kim jesteś? ilu ludzi macie i co możecie sami?
to nie wtrącaj się jak ustalamy prawo ... z wyższością cedził słowa
- tak! Qwa prawo! ... mruknął pod nosem, słyszał jak tu rządzą i stanowią prawo, wypadało
faktycznie się nie odzywać.
- a pro po prawa? chciałem przypomnieć moim szanownym kolegom o równości wobec
prawa i gdy nasi ludzie kiedyś popełnią podobny "wypadek", poprosimy o takie samo potraktowanie ... z przekąsem, ale bez cienia ani kpiny ani przerażenia że sankcjonuje prawo
do popełniania przestępstw, dorzucił boss sekty Żyt
- następny! ... warknął Aa ... macie poczęstunek przed nosami? to się częstujcie i nie odzywajcie
nieproszeni ... z złością jeszcze dorzucił ... chyba jeszcze tak nie było, równość i sprawiedliwość
to nasze od wieków standardy ... mówiąc to, sapał i krzywił się Aa
- no to ta sprawa załatwiona ... kiwając głową do Be, Aa mówił ... skazujemy ich: zsyłka
do Chiberii na 5 lat!
No ale jest ważniejszy temat; nad przemianami społecznymi coraz trudniej zapanować,
do władzy i do układów wpychają się obce siły - ludzie! ... coraz donośniej mówił ... najwyższy
czas skłócić ludzi i doprowadzić do trzeciej wojny światowej! ... donośnie,
prawie wykrzyknął Aa
- już czas! ... donośnie przytaknął Be i spojrzał na resztę bossów
- czas! ...
- czas! ...
Brzmiało słowo wypowiadana przez usta biorących udział w posiedzeniu. Nikt nie oponował,
tylko spontanicznie wyrwało się z młodej piersi Humanica (był najmłodszy w towarzystwie):
- was pojebało totalnie! ... ton jego głosu świadczył, nie wierzył w to co słyszy
... CDN ...
ofiara z krwi
nie rani sumienia
gdy jako widz
oklaskujesz uczestników ...