16 june 2016
mieszalnia genów - cześć druga
część druga
Samo wymyślenie przekrętu to jeden sukces szarych komórek,
ale zaplanowanie jego kontynuacji i przewidzenie tego co nawet po 50 latach
się stanie to całkiem inna para kaloszy.
Tu sam doceniam sprawność nie tylko genów organizatorów, ich
szare komórki po prostu się wykazały niezłym sprytem;
przenosimy się do roku:
- czerwiec 2016 ... wściekła z elit odgraża się "...już nigdy nie skorzystam
z usług tych żygolaków, to oni mnie zapłodnili tym Downem!..."
- czerwiec 2016 ... uszczęśliwiona misjonarka przekazuje swoje co wie:
"...ten Down nie krzywdził kobiet, on im sprawiał przyjemność..."
- wiosna 2010 (misja w strefie okupacyjnej) ... do boss-a (jednego z organizatorów)
przychodzi kobieta z pretensjami; oszukał ją! pobrała od niego geny, a dziecko
ma schorzenia i sprawdzała ... po latach się geny nie zgadzają (dawca ma inne i
dziecko ma inne) ... gdy ta złości się ... spogląda boss na mnie i szydzi:
"...żebyś ty wiedział jak ona mi geny do sprawdzenia pobierała..."
jeszcze szydzi w wspomnieniach jak dokonali przekrętu z samym zamieszaniem
genami.
- około 2002 roku ... spotykam "misjonarkę", ma troje dzieci ... rozżalona,
jeździła korzystać z mieszalni genów, zapłaciła za geny od "bruneta" ... i potem szok,
pierwsze dziecko zdrowe i po dawcy ma sporo zdrowych genów ... drugie, ten sam
dawca a już uszkodzone geny! trzecie ... tak samo, uszkodzenia genów ... najchętniej
by złożyła reklamacje, ale nie mogą dopaść dawców nic się nie zgadza.
- rok 1984 ... odpracowuje rentę na ukończenie szkoły ... spotykam dzieci z mieszalni
genów ... są teoretycznie zdrowi, ale okazuje się że mogą spłodzić dzieci z uszkodzonymi
genami ... są bogaci, z misji mają sporo pieniędzy ... są wściekli że jako sierota po śmierci Taty
pracuje (oni/one są często w dokumentach dziećmi samotnych matek; lub dziećmi z
rodzin "rozdzielonych" i oficjalnie nic nie mają)... odgrażają się, moje dzieci mogą
być zdrowe ... planują zemstę i zbrodnie doskonałą na mnie.
O "dobrym duchu", osobie z zespołem Downa jako dawcy bonusowym nikt nie wiedział.
Na misji sutenerzy/rki wymyślili by znakować w ten sposób te co się zgodziły na
prostytucję. Jeden z dawców z Downem ukrywał się w zakamuflowanych pomieszczeniach;
i pomieszczenia i on to sekret sekty.
Drugi funkcjonował normalnie na misji by było co podstawić w razie kontroli i był też jednym
z boss-ów z sekcie.
Miał i tak sporo pracy jako dawca; wiele kobiet chciało mieć legalnie
dziecko z zespołem Downa. Spotkałem w 2000 roku na misji jego syna oficjalnego.
Nawet się nie krępował, wiedział że odziedziczy po boss-ach układy i władzę.
Nigdy nie zapomnę z nim zatargu. Ich zaczepka polega na oskarżeniu o dyskryminacje.
Bawił się z innymi dziećmi i nagle zaczął dość ostro zaczepiać się z dwoma siostrami;
dziecięca zabawa zaczęła się zmieniać w złość i szydzenie (tego z Downem nazwijmy
"SynWal" a te siostry "Le" i "La"). SynWal upatrzył sobie jedną z nich, dzięki
układom z boss-ami znał układy i szydził z nich
"...jesteście przeznaczone do burdelu; i tak będę Twoim pierwszym klientem..."
tu jej dorzucał szyderczo co z nią zrobi.
Byłem w szoku; religia ludziom nie tylko wypacza system wartości ... ale takie coś!
zszokowany interweniowałem ... okazało się że to ja dyskryminuje niepełnosprawnego!
Pomimo konfliktu z sektą i boss-ami z sekty, broniłem ją ... jedna z nich nie lubiła mnie
i tworzyła dystans. Ta którą ganiał SynWal szukała wsparcia, ja jej zaufałem
i tworzyłem azyl; wyznaczałem granicę której nie wolno było mu przekraczać ... nie bałem
się boss-ów sekty ... ona też zaufała mi i gdy nie miała sił uciekać, chroniła się przy mnie.
Za to bez przerwy oskarżali mnie o dyskryminowanie niepełnosprawnych.
Rzeczywistość była brutalniejsza od propagandy jaka w cywilizacji śmierci/cierpienia
funkcjonuje.
To ja byłem niepełnosprawny, miałem uszkodzone kręgi i paraliże nóg (ale byłem znienawidzony
i dyskryminowany przez sutenerki na urzędzie i przez sektę).
Ci z Downem za to byli pupilami urzędniczek; najczęściej mają widoczne zewnętrzne
deformacje ciała nie powodujące ograniczeń (są też faktycznie chorzy z Downem; można
ich śmiało podzielić na dwie grupy: tych co pomimo zewnętrznych objawów są faktycznie
chorzy ... i druga grupa ... oszuści i naciągacze, najczęściej wykorzystywani w sektach
jako bojówki do walki z wytypowanymi mają tylko zewnętrzne objawy zespołu Downa ).
Są bardzo inteligentni i sprawni fizycznie.
Tu nawet przypomnieli mi przepowiednie tych z sekty; to związane choćby z wytłumaczeniem
po co im takie osoby w sekcie. Odgraża się w 1984 jeden z organizatorów misji, szydzi że jestem
biedny i samotny i nie ochronię swojej kobiety przed Downem. Oni z Downem są silni i mocni,
zapewniają bezpieczeństwo - ale też potrafią pokonać innych i odebrać im co mają ...
a jeszcze dzięki temu, że sekta działa w grupie, mają sporo bojowników. Potrafią zapewnić
sobie i im wiele. Ja nic nie mogę, samotni nic nie mogą.
Dzięki urzędnikom-sutenerom to się ich promuje jako niepełnosprawnych, co
pozwala im na różne przekręty i oskarżanie swoich ofiar o dyskryminacje.
Inny ich przekręt organizowała córka tego dawcy z Downem.
Jedna z córek tego dawcy z Downem jeździła jako żona osoby podającej się
jako: "Jan Kowal". Też specjalizowali się w dręczeniu ludzi i oskarżaniu o dyskryminacje
jej jako Downa. Gdy ich spotkacie szykujcie się że jakiś przekręt szykują ... są bardzo
inteligentni i dzięki poparciu hierarchów z sekty są bezkarni. Bardzo wiele osób
oszukali i wykończyli. Odszkodowania i haracze to spory biznes i tacy bojownicy w
sektach są cenieni i zapewniana jest im bezkarność.
Dzięki podziałowi dochodów i łupów z przekrętów z urzędnikami-sutenerami,
tworzone są celowo takie przepisy i tak konstruowane jest prawo by mogli
ci z sekty atakować wytypowane osoby ... a potem fabrykować dowody i w sądzie
wskazywać jako winnego wytypowaną osobę przez sektę.
Lub jak w przypadku kobiet które nieświadome zapłodnili tym dawcą z Downem,
nie mogą odnaleźć faktycznych dawców i wskazać faktycznych organizatorów
przekrętu.
Wszystko zorganizowane i zaplanowane. Wszystko z bandami rządzącymi uzgodnione,
przepisy i prawo są po stronie organizatorów. Nie ma się z nimi szans.
Spotkałem kilka razy kobiety które mają problemy z leczeniem dzieci z wadami
genetycznymi ... też nic nie mogą sekcie udowodnić ... geny się nie zgadzają.
Nikt nie wie o dublowanej organizacji ... są po enklawach ukrywani sobowtóry.
Każdy: i "brunet", i "blondyn", i "Down" mają swoich dublerów.
Jeden z "blondynów" to albinos; co ciekawe ... wśród naganiaczek i organizatorek
systemu w sekcie jest sporo kobiet! ci co by to rozwiązali prawnie mogą przeżyć
szok jak kobiety wrabiają kobiety w mieszaniu genami.
"brunet" ... to prawdopodobnie trzy lub cztery osoby
"blondyn" ... to też co najmniej trzech
"dobry duch" ... ten bonusowy prawnie nie istnieje, nie znajdzie go żaden system;
działa też co najmniej dwóch innych dawców z zespołem Downa i dawcy z uszkodzonymi genami innego typu.
.....cdn.....