Diary

Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky


older other diaries from newer

29 july 2011

29 july 2011, friday ( Głupawki )

Ponieważ dochodzi teraz druga w nocy, więc z całą odpowiedzialnością mogę mówić o wszystkim, co było przed godzina 24:00 - wczoraj...
          A więc wczoraj po południu dopadały mnie rózne głupawki... No co..., maja prawo... Głupawka też człowiek, a przynajmniej jego fragment i Powszechna Karta Praw Człowieka ONZ jej przysługuje...
           Przyszedł mi do głowy taki wierszyk, a w zasadzie rymowanka:
nie matura
lecz denatura
zrobi z ciebie
króla Arthura
          Mimo, iz chodziło mi to po głowie i spiewało na różne modły przez pare godzin, jest to tak głupie, że komentowac szkoda.
           Później taka rymowaneczka:
Nie tylko matura
czyni Kaptura
            Napisałem Kaptur wielką literą na początku, bo w moim prywatnym Archiwum Abwhery kryje się pod ta ksywką pewna pięćdziesięcioletnia madame, dawna psipsiółka mojej koleżanki małżonki. Kiedyś obie panie się bardzo lubiły, później nieco to opadło... Kaptur jest oryginałką w każdym calu. Ma, na przykład psa imieniem Fi, któremu zresztą ciagle zmienia imiona, a nawet płcie, który chodzi na trzech nogach i ma wygolony ogon, a do tego atakuje kilkakrotnie przewyższjace siebie sobaki. Mimo to, pies jest ciągle spuszczany przez Kaptura ze smyczy. Pani Kaptur (właściwie to panna) uważa, że ubiera się cool, choc postronni twierdzą, iż raczej demode, a nawet Total żenuła. Jej ksywka wzięła się stąd, że kiedyś, w zimie, miała na głowie czerwoną, mocherową, czubatą czapeczkę a la budionówka. Innym razem odnotowano jej przejście ulicami Olsztyna wraz z nastoletnią córką (imienia tej mademoiselle nie przytoczę, bo Kaptur zarzuca mi, iż złośliwie je judaizuję, a ja tylko z delikatną ironią je zniemczam) w czapeczce, ordynarnie niebieskiej, z ordynarnie białym napisem na czole "Milka". Dość w tym momencie...
         Opowiadała mi kiedyś Beata, bardzo ważna pracownica olsztyńskiego psychiatryka (własny gabinet tuż przy stołówce dla domorosłych miejscowych House'ów i nadętych biuralistek z tegoż przybytku Eskulapa), a jednoczesnie sąsiadka Kaptura i właścicielka jorka (jak wygląda jork - każdy widzi albo  tez jorkowatość jest istotą jorka) pewne wydarzenie. Otóż jej tzw. pies (i tak tez można nazywać to to przy odrobinie samozaparcia) był wielokrotnie stosownie traktowany przez Fi. Pewnego razu Beata, wraz ze swoja szesnastoletnia córką Kasią (mademoiselle postury takiej, że powiedziec o niej "anoreksja" to nic nie powiedzieć) i jorkiem, wyszła przed blok. W tym momencie pojawił się Fi i oszczekał z entuzjazmem jorka, ale zapały trzynogiego zaczęła gasić wyrosła jak spod ziemi Kaptur. Była ona ubrana w zielone klapki, kwiecistą sukienkę, czarny żakiet i biały kapelusz, a do tego miała jeszcze brązowa torebkę. Widząc to, Kasia rzekła do Beaty:
- Wiesz co mamo, niektórzy to sie zupełnie niczym nie przejmują...
          Kaptur rzeczywiście niczym się nie przejmuje... uważa się za Europejkę z krwi i kości, bo na poczatku lat 80. zwiała z wycieczki zagranicznej w Paryżu, po czym jednak, po paru miesiącach wróciła do Olsztyna, bo..., nie wiadomo w zasadzie dlaczego. W latach 90. pracowała jakis czas w Rzeszy, pielęgnując byłych członków NSDAP, SS, SA czy Hitlerjugend. Tam nabrała europejskiej ogłady i szerokiego spojrzenia na świat. Plecie więc postmodernistyczne, neoliberalne bzdury, jest za eutanazją (z wyłaczeniem swojej siedemdziesięciosiedmioletniej mamusi), kapłaństwem kobiet, bezkalorycznym jedzeniem, wychowaniem bezstresowym etc. Zarzuca mi ciagle zaściankowość i zachęca, bym na jakiś czas zamieszkał gdzieś za granicą. To mi, podobno, poszerzy horyzonty i wiele zrozumiem. No i tak...
                              *          *          *
         W związku z ostatnimi wydarzeniami w Norwegii, mam taką propozycję dla najwybitniejszego reżysera filmowego wszechczasów - Stevena Spielberga, aby nakręcił On juz w zamysle oscarowy film pt. Lista Breivika. Scenariusz do tego wiekopomnego dzieła spod znaku X Muzy mogliby napisać np.Tony Kushner i Eric Roth, zaś muzyke skomponowałby wspaniały John Williams. Nazajutrz po premierze filmu w księgarniach ukazałaby się zbeletryzowana wersja tegoz filmu w formie ciekawie wydanej książki, która wkrótce stałaby sie lekturą obowiązkową dla szkół podstawowych i średnich wszystkich krajów UEi innych, roszczacych sobie pretensje do miana "cywilizowanych". Bohaterem Listy Breivika mógłby byc np. dzielny ubek o jasno sprecyzowanych, lewicowych poglądach, specjalizujący się w terroryzmie nazistów i pozostałej ekstremistycznej prawicy. Sprawa Breivika byłaby sprawą jego życia, ukoronowaniem ubeckiej kariery.  Sam Breivik, jak i jego brunatni mocodawcy i mentorzy, przypominaliby potwornych Persów z filmu 300.Do przemyslenia wszystko...






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1